028. autor:
Elizabeth Chandler
tytuł: „Potęga miłości”
seria: II część „Pocałunku Anioła”
gatunek: paranormalny romans
wydawnictwo: Wydawnictwo Śląskie
rok wydania: 28 marca 2012r.
ilość stron: 214
tytuł: „Potęga miłości”
seria: II część „Pocałunku Anioła”
gatunek: paranormalny romans
wydawnictwo: Wydawnictwo Śląskie
rok wydania: 28 marca 2012r.
ilość stron: 214
„Potęga miłości” to druga część
„Pocałunku Anioła” autorstwa Mary Claire Helldorfer, która działa pod
pseudonimem literackim jako Elizabeth Chandler. Obie książki zaliczane są do
gatunku paranormal romance. Pierwsza
część opowiada o Tristanie, który po wypadku stał się aniołem. Za wszelką cenę
chce chronić swoją ukochaną przed siłami zła, które czyhają na nią z każdej
strony. W części drugiej chłopak podejrzewa, że jego śmierć nie była
przypadkiem, ktoś chciał, aby szybko zakończył życie. Czy jego podejrzenia są
prawdziwe?
„Potęga miłości” to walka
Tristana o Ivy. Chłopak stara się jak może, by ukochana w końcu go zauważyła i
uwierzyła w istnienie Aniołów. Zrządzenie losu doprowadza do tego, że
dziewczyna nie wierzy w te stworzenia i
zaprzecza im. Jest jednak ktoś, w kim chłopak pokłada wszystkie swoje nadzieje.
Philip – brat Ivy. Pytanie zasadnicze brzmi: czy tej dwójce uda się uchronić od
niebezpieczeństwa dziewczynę? Dowiecie się tego, oczywiście, czytając „Potęgę
miłości”.
Już na początku powiem, że
baardzo ciężko było mi się zabrać za pisanie tej recenzji. Przyłożyło się do
tego wiele czynników. Między innymi brak czasu spowodowany świątecznymi
przygotowaniami, ale przede wszystkim rozczarowanie książką. Spodziewałam się
czegoś o wiele lepszego. Pierwsza część była w porządku. Seria jest krótka, ale
autorka mogła się bardziej postarać. Mogła rozwinąć to 214 stron. Uważam, że
poprzednia część była lepsza. Działo się w niej dużo, wątki były rozwinięte, a
zakończenie wręcz zmuszało do przeczytania kolejnej książki tejże serii. Niczego
nowego się nie dowiedziałam. Przykro mi to stwierdzać, ale tak jest. nie
pojawił się ani jeden nowy bohater, o tych „podstawowych” nie było większej
wzmianki. Przez cały utwór autorka opowiadała o walce Tristana, jego próbach,
wzlotach i upadkach. Denerwowało mnie zachowanie Ivy. Dziewczyna sama nie
wiedziała czego chce. Oczywiście, miała żałobę po zmarłym chłopaku, tęskniła za
nim i nie potrafiła sobie ułożyć życia bez niego. Jednakże robiła rzeczy, które
były wbrew jej sumieniu, była o to zła na siebie, ale i tak to robiła.
Zaprzeczała sobie.
To są wszystkie wady, jakie zauważyłam w „Potędze miłości”.
To są wszystkie wady, jakie zauważyłam w „Potędze miłości”.
Przejdźmy zatem do pozytywów.
Podoba mi się wątek miłosny.
Książka pokazuje, że nawet śmierć nie może rozdzielić prawdziwej miłości. Ona
zawsze będzie istniała. Wisienki na torcie dodaje nam wątek paranormalny, którego
nie dałoby się zastąpić niczym innym. Nie chodzi tylko o uczucie łączące Tristana
i Ivy, ale także o dziewczynę i jej młodszego brata – Philipa. Sytuacja między
rodzeństwem jest nieco napięta. W „Pocałunku Anioła” dokładnie było widać ich
przywiązanie do siebie. Teraz jest wręcz odwrotnie. Wszystko to przez utraconą
wiarę w Anioły Ivy i zyskaną Philipa. Nie tylko ten aspekt tak ich podzielił. W
życiu dziewczyny pojawił się kolejny chłopak – przyszywany brat. Nie chcę w
mojej recenzji niczego spolerować, nie potrafiłabym zrobić Wam czegoś tak
okrutnego. Wspomnę tylko jednym słowem,
że chłopak bardzo namiesza.
W bohaterach nie zaszły jakieś
większe zmiany. Ivy jest załamana, Tristan próbuje się nie poddawać, ale sam
nie wie na ile wystarczy mu sił. Postacią, którą ogromnie polubiłam jest Lacy –
Anioł, który pomaga chłopakowi w wypełnianiu jego misji. Dziewczyna zginęła w
wypadku lotniczym. Jest niewiele starsza od Tristana. Bardzo podoba mi się jej
charakter i sposób bycia. W pewnym momencie rzuca sarkastycznymi uwagami gdzie
popadnie, a w następnym zachowuje się jak „ciocia samo dobro.” Ciężko będzie mi
się rozstać z tą postacią.
Plus dla autorki należy się za
pomysłowość. Muszę stwierdzić, że zaskoczyła mnie pewnym zwrotem akcji.
Niestety tylko jednym. Mam nadzieję, że sami dowiecie się o tym czytając
zakończenie tejże książki.
Dzieło Elizabeth Chandler polecam
tym, którzy mieli już spotkanie z „Pocałunkiem Anioła”. Mam nadzieję, że wywrze
na Was większe wrażenie niż na mnie. Jak wspomniałam w recenzji poprzedniej
części – seria idealnie nadaje się na nudne zimowe wieczory, których na pewno
nie zabraknie przez następne dwa miesiące.
„Potęga miłości” dostaje ode mnie
6,5/10 gwiazdek!
Nie dla mnie :( Hm, czy mi się wydaje, czy coś się zmieniło w blogu? ;>
OdpowiedzUsuńhttp://po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com/
Taak, zmienił się wygląd bloga ;D mam nadzieję, że teraz jest lepiej ^^
UsuńRaczej nie sięgnę po tę pozycję. Wydaje mi się zbyt banalna i nieoryginalna.
OdpowiedzUsuńTa książka nie będzie długo zapamiętana przez czytelników, jest lekka.
UsuńCzytałam tą książkę i kolejną i zgodzę się z tb dobra jest na długie wieczory. Jednak wydaję mi się, że pierwsze części były nieco nudniejsze od nastepnych
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że już nie sięgnę po następne... :C
UsuńNie czytałam jeszcze pierwszej części, więc pewnie zaczęłabym do niej. Piękna okładka.
OdpowiedzUsuńOkładka rzeczywiście ładna, ale treść... :(
Usuń'Paranormal Romance', 'Tristan' i 'Anioł' - trzy słowa, które przyciągnęły moja uwagę już na początku recenzji i od razu pomyślałam, że to coś dla mnie. Potem jednak zaczęłam czytać dalej i mój zapał do czytania powoli wygasł.
OdpowiedzUsuńCała seria jeszcze przede mną, a o pierwszej części wyrażałaś się trochę bardziej pozytywnie, więc może się kiedyś jednak skuszę. :)
Warto spróbować, może Ci się spodoba (;
UsuńWiele słyszałam o tej serii, jednak nie jestem do niej przekonana :)
OdpowiedzUsuńW dalekiej przyszłości zawsze możesz po nią sięgnąć, niekoniecznie teraz (;
Usuń