„Światła
pochylenie”
"Ktoś na mnie patrzył. To dość niezwykłe uczucie, kiedy jest się martwym..."
Duch
Helen przebywał właśnie w klasie angielskiego szkoły średniej, kiedy to poczuła
- po raz pierwszy od 130 lat patrzyły na nią ludzkie oczy. Oczy należące do
chłopca, który aż do tej chwili niczym szczególnym się nie wyróżniał.
Równocześnie przerażona i zaintrygowana Helen zaczyna czuć, że coś ją do niego
przyciąga. Fakt, że on przebywa w ciele, a ona nie, stanowi dla nich pierwsze
wyzwanie. Walcząc o znalezienie drogi do bycia razem, odkrywają sekrety swojej
własnej przeszłości jak również szczegóły z życia młodych ludzi, których ciała
przejęli.
Na
początku nie chciałam brać tej książki do ręki (ale wypadało, bo zaproponowała
mi ją koleżanka). Odpychała mnie okłada. Była sztuczna, zupełnie nie przypadła
mi do gustu. Dodatkowym minusem było to, że książka ma dwieście parę stron. Nie
lubię tych z gatunku „cienkich”. Zazwyczaj akcja w nich jest niedostatecznie
rozwinięta i kończy się na niczym. Czy tak faktycznie było w przypadku „Światła
pochyleniu”?
Początek
był dość tajemniczy. Helen opowiadała o swoich wcześniejszych gospodarzach (kto
to był?) oraz jak to się stało, że została Światłem. Poznajemy jakże
fascynującą przeszłość bohaterki. Samej definicji Światła nie będę Wam przytaczać, ciekawscy dowiedzą się tego
czytając właśnie tę książkę. Następnie dowiadujemy się o jej teraźniejszej
miłości oraz obecnych problemach.
Wszystko
zmienia się, kiedy na jej drodze staje nietypowy chłopak. Dlaczego nietypowy?
Bo ją widzi. Gdy przyjaźń z Jamesem się rozwija, pojawia się coraz więcej
problemów i kłopotów. Para wpada w niezłe tarapaty. Pojawiło się parę naprawdę
pięknych miłosnych scen, przy których niemalże się wzruszyłam.
Uważam,
że „Światła pochylenie” to książka godna uwagi. Akcja jest dobrze rozwinięta, a
bohaterowie wspaniale wykreowani i dobrani. Dodatkowo, jest krótka, co
umożliwia nam przeczytanie jej w jeden – dwa wieczory. Jak sami widzicie, moje
negatywne przeczucia się nie sprawdziły, a debiutancką powieść Laury Whitcomb
można zaliczyć do udanych. Koniecznie polecam dodać na półkę „chcę przeczytać”!
7/10
#95
autor: Laura Whitcomb
tytuł: „Światła pochylenie”
gatunek: fantasy
wydawnictwo: Initium
data premiery: 22 marca 2010r.
ilość stron: 232
autor: Laura Whitcomb
tytuł: „Światła pochylenie”
gatunek: fantasy
wydawnictwo: Initium
data premiery: 22 marca 2010r.
ilość stron: 232
Historia o duchach. To coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńCzytałam ją jakiś czas temu i bardzo miło wspominam. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto po tą książkę sięgnąć :-D
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś książkę z podobnym motywem i bardzo mi się podobała. Na tę też bym się skusiła:)
OdpowiedzUsuńKsiążkę posiadam w swojej biblioteczce. Udało mi się ją kupić w empiku po bardzo dobrej cenie. Na pewno niebawem do niej zajrzę.
OdpowiedzUsuńUf, dziękuję Ci za tą recenzję - ta książka leży u mnie już kilka miesięcy, ale jakoś 'boję się' ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona książka. Jest świetna. Piszę to zawsze, gdy ktoś w recenzji zaznacza, że książka jest "cienka" - to nie ilość stron znaczy o świetności książki. Czytałam książki mające ponad 300 stron, w których akcja była nudna, a zbytnie opisy irytowały - na przykład ostatnia książka, jaką czytałam "Oszustki". Ma chyba 400 stron, a jest nudna, jak flaki z olejem. I wcale nie przesadzam. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłabym to przeczytać:)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu Twojej recenzji od razu książka skojarzyła mi się z "Pomiędzy" Tary Hudson. Lubie tego typu książki. A o "Światła pochylenie" już kiedyś słyszałam, więc myślę że mogłabym przeczytać :).
OdpowiedzUsuń