środa, 28 maja 2014

Niespodziewany spisek ofiar - "Jew Hunter"



 


#65
autor: Paweł Bęś
tytuł: „Jew Hunter”
gatunek: powieści i opowiadania
wydawnictwo: Warszawska Grupa Wydawnicza
data premiery: 27 lutego 2013r.
ilość stron: 253





Nareszcie wpadła do mnie książka, która okazała się prawdziwym cudeńkiem. Dodatkowym plusem jest to, że została napisana piórem polskiego autora. Nie jest obszerna, ale w tych dwustu pięćdziesięciu stronach zawarte jest tyle emocji… przeczytajcie recenzję, a sami się dowiecie.
Kiedy zaczynamy czytać książkę, pierwsze co nasuwa się na myśl to to, że głównym jej bohaterem będzie Sabri. Chłopak pochodzi z biedoty, jest zamieszany w różne nieciekawe sprawy. Można zauważyć, że cała akcja toczy się wokół niego. I tak też na początku jest. W rozdziale drugim do głównego bohatera dołącza Rachel, jego kochanka. Szczęście jednak nie trwa zbyt długo i Sabri opuszcza książkę.
Pominę kilka ważnych zdarzeń, by nie spoilerować. Dalsza część skupia się na jednym bohaterze. Jest nim syn pary kochanków – Jozue. Nie wychowują go rodzice lecz bliscy opiekunowi i znajomi matki. Traktują go jak własnego syna, opowiadają mu o świecie, uczą wszystkiego oraz wyjawiają straszną prawdę na temat ojca jego matki. Kiedy chłopak staje się samodzielny, wyrusza w świat by odnaleźć swojego dziadka i zemścić się.
Jak sami widzicie, wielu rzeczy nie wyjawiłam opisując książkę. Starałam się pisać wszystkie istotne informacje, ale niektórych po prostu się nie dało. Uważam, że utwór podzielony jest na trzy części, które wiążą się ze sobą i gdybym wspomniała w jednej za dużo, to nie bylibyście ciekawi jej dalszych losów. Uwielbiam książki, które są tak „wszechstronne”, to znaczy, łączące ze sobą różne gatunki literackie, tworzące spójną fabułę. Dodajmy do tego wiarygodnych i niemalże realnych bohaterów, którzy nie są wyidealizowani, lecz swoimi cechami przypominają realnych ludzi, a nie wszystko co chcą idzie po ich myśli. Problemów w książce pojawiło się bardzo wiele. Dotyczyły różnych aspektów. Dało się wyczuć miłość, która biła od Rachel i Sabriego jakże i od Rachel i Jozuego. Nie zrozumcie, że w utworze jest jedna kobieta o imieniu Rachel! Są to dwie różne bohaterki.
Najbardziej spodobał mi się chyba główny wątek, czyli chęć Żydów aby zawładnąć nad światem. No cóż, z czymś takim się nigdy nie spotkałam, jeśli chodzi właśnie o ten naród. Od kiedy pamiętam, Żydzi zawsze byli przedstawiani w świetle ofiary. To przecież ich mordowano podczas II wojny światowej, holocaust… W tej książce jest na odwrót. To oni zabijają i eliminują ludzi niczym zbędne elementy w układance. Uwidaczniają się ich negatywne cechy, miedzy innymi skąpstwo i oszukiwanie innych ludzi.
Wspomniałam wcześniej o miłości dwóch par. Nie wiem nawet jak o tym napisać… Ona była po prostu cudowna. Rzadko można spotkać się z tak wielkim uczuciem i niesamowitym poświęceniem, które za tym idzie. Jeśli chodzi o samych bohaterów, to okazali się niezwykle odważni i potrafiący utrzymać zimną krew. Bywały momenty, kiedy naprawdę się bałam i nie wiedziałam co się stanie. Plus dla autora, który potrafił trzymać czytelnika w napięciu. Przeważały także opisy, jakże piękne opisy! Jestem pełna podziwu dla Pawła Bęsia, który w tych dwustu pięćdziesięciu stronach zmieścił tak cudowne dzieło.
Książkę polecam każdemu czytelnikowi. Niesie ze sobą tyle ciekawych wątków i problemów, a z głównymi bohaterami można podróżować po wielu stolicach Europy. „Jew Hunter” niejeden raz Was zaskoczy, a autor będzie trzymał w niepewności. Zaskakujące jest nawet zakończenie, chociaż tutaj można by się sprzeczać. Sami się dowiecie, czytając tenże utwór. Ogromne brawa dla Pawła Bęsia za stworzenie takiej wspaniałej książki. 

9/10


Dziękuję portalowi Sztukater.pl za udostępnienie mi książki i możliwość jej zrecenzowania


niedziela, 25 maja 2014

Ostateczna katastrofa... - "Ostateczna manipulacja"



 
 

#64
autor: Martines
tytuł: „Ostateczna manipulacja”
gatunek: powieść
wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
data premiery: 10 marca 2014r.
ilość stron: 151





Bohaterem książki jest Adam Giters, zawodowo zajmujący się wpływaniem na „właściwe” podejmowanie decyzji przez obiekty manipulacji. Uważa się za kogoś w rodzaju lobbysty zmieszanego z tajnym agentem. Wszystko to robi na zlecenie i w ten sposób zarabia na życie. A to skłoni jakąś restauratorkę do kupna tej, a nie innej restauracji, a to pomoże dobrze sytuowanemu karłowi zostać burmistrzem jakiegoś miasteczka na dalekiej prowincji… W pewnym momencie bohater zaczyna wikłać się w związek z kobietą, która jest obiektem zlecenia. W końcu przyjmuje do wiadomości, że jest w niej zakochany. Kobieta także odwzajemnia jego uczucie. Zostają parą. Ale.. czy wiedzą o sobie wszystko? Adam na skutek tej znajomości i paru innych zbiegów okoliczności wikła się głębiej w coraz grubsze afery.
Zapowiadało się ciekawie. Tytuł interesujący, kontrowersyjna okładka. Nic, tylko czytać! Tak też zrobiłam i zaczęłam. Na początku książki poznajemy głównego bohatera czyli Adama i jego nową znajomą, Martę. Już kilka stron później można się dowiedzieć czym zajmuje się mężczyzna. Wynika to z pewnej sytuacji i jednego telefonu. Po kilku rozdziałach nie było już tak kolorowo. Próbowałam skupić się na czytaniu i zrozumieniu książki, ale po prostu się nie dało. Pisana jest ciekawym językiem, mogłabym powiedzieć, że niekiedy pięknym. Było bardzo dużo porównań i metafor. To jedyne jej zalety. Do plusów mogę zaliczyć także to, że „Ostateczna manipulacja” to bardzo krótka opowiastka i nie trzeba się męczyć dłużej niż sto pięćdziesiąt stron. Pojawiło się dużo błędów językowych, zazwyczaj w narracji.
Cała akcja książki byłaby może bardziej ciekawa, gdyby była wiarygodna. Zdarzenia, które miały miejsce w historii Adama i jego znajomych nigdy nie zdarzyłyby się w realnym świecie. Zwrotów akcji jest co niemiara. Raz opowieść ciągnie się w nieskończoność, wieje nudą, a za chwilę nadchodzi moment, kiedy pojawia się tyle zdarzeń, że czytelnikowi naprawdę trudno jest za nimi nadążyć. Bohater raz jest na plaży, a potem już bierze udział w misji, o której prawie nic nie wiemy. Pojawia się dużo błędów logicznych, np. wspomniane jest, że Adam wybrał się z kolegami na polowanie, a przez całą dalszą część książki wiemy, że Adam działał sam. To tylko kropla w morzu. Można zauważyć też, że bohaterowie byli niezwykle naiwni, a wszystko co robili udawało się w stu procentach. Pojawia się ich kilku. Przede wszystkim są nimi mężczyźni, natomiast dowiadujemy się tylko o dwóch kobietach. Postaci są przedstawieni pośrednio. Chyba żadna cecha wewnętrzna ani zewnętrzna nie jest podana bezpośrednio. No, może oprócz Adama i Marty. O mężczyźnie jest mowa cały czas.
Czy książka niesie ze sobą jakieś przesłanie? A może uwidacznia niektóre problemy? Nie wiem. Naprawdę, nie wiem. „Ostateczna manipulacja” została napisana tak chaotycznie, że większości zdarzeń nie pamiętam, a co dopiero mówić tutaj o problemach czy o przesłaniu. Trochę zamieszana jest tutaj polityka. Przede wszystkim, jeśli chodzi o tytułową ostateczną manipulację. Tego dowiecie się czytając tenże utwór.
„Ostateczna manipulacja” to bardzo krótka opowiastka. Jeśli znajdziecie tę książkę w księgarni lub w innym miejscu i zapragniecie ją zdobyć, to radzę się dobrze zastanowić. Ja jej nie polecam. Jest nudna, a po jej przeczytaniu czytelnik nawet nie będzie wiedział o czym jest. Jeśli jednak kupicie ją, to nie wymagajcie wiele. Co może zmieścić się w stu pięćdziesięciu stronach? Może ona zachwycić jedynie niewymagających czytelników i tych, którym zupełnie nie przeszkadza chaos w książce. Tak więc, jeśli lubisz, kiedy zdarzenia mieszają się ze sobą, akcja jest niezrównoważona, a bohaterowie prawie w ogóle nie są przedstawieni, to „Ostateczna manipulacja” jest właśnie dla Ciebie!


3/10

Za przybliżenie mi historii Adama dziękuję portalowi Sztukater.pl


środa, 21 maja 2014

Komiksy od kuchni - "Comic Book Confidental"



 


#63
reżyseria: Ron Mann
tytuł: Comic Book Confidenti
al produkcja: Centrala, Tranzyt, ligatura, sphinx productions
napisy: polskie
język: angielski
format: 2.0





Przyszło mi się zmierzyć z recenzowaniem filmu. Nigdy wcześniej tego nie robiłam, no ale cóż. Do odważnych świat należy.
„Comic Book Confidential” to klasyka dokumentu i jeden z ważniejszych filmów o komiksie. Ron Mann w interesujący i pouczający sposób łączy wywiady, materiały archiwalne i animację. Ten pełnometrażowy dokument jest portretem dwudziestu dwóch najbardziej znaczących artystów tworzących komiksy, powieści graficzne i paski komiksowe w Ameryce Północnej.
Jak wiemy, film jest poświęcony historii komiksów. Począwszy od pierwszych ich prekursorów po dzisiejsze wydania. Dowodzi, że historia amerykańskiego komiksu miała równie burzliwy i ciekawy przebieg jak dzieje rock and rolla. Dzięki takim artystom jak Robert Crumb, Will Eisner czy Art. Spiegelam dokonała się prawdziwa rewolucja. Komiks przestał być tylko nikłym czytadłem dla dzieci. Zaczęli go kupować także dorośli i młodzież. Otwierał nowe wymiary i stał się częścią amerykańskiej kontrkultury.
Reżyserem filmu jest Ron Mann. Brawa dla niego. Naprawdę, ogromne brawa. Stworzył coś naprawdę ciekawego. Chociaż nie jestem zbytnią fanką komiksów (miałam z nimi styczność tylko w dzieciństwie), to byłam ogromnie zaciekawiona produkcją. Pokazuje historię amerykańskiego komiksu praktycznie od początku jego istnienia. Przedstawia prekursorów, którzy rysując nawet nie wiedzieli, że tworzą historię. Pojawiło się kilka urywków starych, czarno-białych filmów dotyczących komiksów. Była to między innymi rozprawa sądowa, na której zabroniono używać w nich niecenzuralnych słów lub nie pozwalano poruszać niektórych tematów. Pokazane zdjęcia pierwszych okładek, postaci a nawet ich twórców.
Po obejrzeniu filmu bez problemu będziemy wiedzieli jak powstaje komiks. Szczególnie ciekawe są sceny na początku, kiedy pewien człowiek tworzy na kartce papieru postaci. Można zauważyć nawet narzędzie jakimi się posługuje. Poznamy takich twórców jak Will Eisner, Jack Kirby oraz Al Feldstein. Wspaniałe jest to, że można posłuchać ich wypowiedzi. Opowiadają o początkach swojej twórczości, pracach oraz ewolucji komiksu. Dowiemy się co sądzą lub sadzili na pewne tematy.
Dzisiejsze komiksy bardzo się różnią od tych, które tworzone były w latach 40’ – 80’ XX wieku. Przede wszystkim teraz możemy przeglądać różnego rodzaju memy w Internecie kiedy tylko chcemy. Kiedyś było zupełnie inaczej. Komiksy były niekiedy jedyną odskocznią dla dzieci i młodzieży, na przykład podczas II wojny światowej (Stany Zjednoczone). Jak dowiadujemy się z filmu, sytuacje polityczne w kraju czy nawet katastrofy potrafiły być inspiracjami dla twórców. Jak pojawił się znany wszystkim Kapitan Ameryka? Jack „King” Kirby i jego partner Joe Simon stworzyli jego postać, który stał się ucieleśnieniem patriotycznego, amerykańskiego ducha w trakcie II wojny światowej. Nieco innym pomysłem wykazał się Stan Lee, który stworzył superbohaterów borykających się z normalnymi, ludzkimi problemami. Taka kreacja postaci spowodowała, że wielu czytelników mogło się z nimi utożsamiać.
Dodatkowo w opakowaniu dołączona jest mała książeczka. Zachęcam do jej przeglądnięcia. Znajdziecie w niej kilkunastu twórców, pod których nazwiskami będą wypisane ważniejsze ich sukcesy oraz komiksy, których są autorami.
Jedynym minusem są chyba napisy. Szkoda, że nie ma polskiego dubbingu. Możliwe jest włączenie języka angielskiego. Wisienką na torcie jest świetnie dobrana muzyka, która gra w tle. Rock n’roll i komiksy to naprawdę dobre połączenie.
Filmem jestem zachwycona. Dowiedziałam się dzięki niemu naprawdę wielu ciekawych informacji. Nie wiedziałam, że komiks może mieć taką historię. Miałam okazję poznać kilkunastu jego twórców oraz posłuchać niektórych z ich wypowiedzi. Jeśli jesteś fanem komiksów, to ten film jest dla Ciebie. Pomimo, że jest jak gdyby biografią tego rodzaju sztuki, nie jest nudny. Wręcz przeciwnie, chce się go oglądać i oglądać! 


                                                                          9/10

Za możliwość poznania komiksów od nieco innej strony dziękuję portalowi Sztukater.pl

niedziela, 18 maja 2014

Poznaj Anath! C:



Jakim jestem czytelnikiem?

Chciałabym podziękować Jane za wciągnięcie mnie do tej zabawy ^^
A więc, zaczynamy!
Aaa, no i jeszcze jedno. Początek trochę jak u Jane, ale chyba nie ma mi tego za złe ;>

 
1. Jestem dumna... z bycia blogerką i posiadanie swojej wielkiej pasji. Cieszy mnie również to, że choćby nie wiem co, zawsze znajdę czas na czytanie!

2. Nie cierpię... kiedy ludzie oceniają książki po okładce. Denerwuje mnie również to, że tak mało osób czyta i ciężko jest znaleźć osobę ze swojego otoczenia, z którą mogłoby się porozmawiać o literaturze. 

3. Kocham… Varena, Jace’a, Bradina <3 KSIĄŻKOWE CIACHA <3



4. Marzę o tym… by w końcu zdobyć i przeczytać caaałą kolekcję książek, na które mam ochotę *.*

5. Najczęściej czytam… w swoim pokoju, około 21:30 – 23:30. Kiedy mam czas, także w dzień.

6. Uwielbiam… mogłoby to zabrzmieć banalnie, ale dobrą lekturę. Zwłaszcza kiedy jest brzydka pogoda, włączam ulubioną nocną lampkę i czytam :D

7. Co czytam najczęściej? Oczywiście paranormalne romanse! :D zaraziłam się tym gatunkiem od serii „Dary Anioła” i nie mogę przestać :3 dochodzą do tego zwykłe romanse ale także książki o tematyce wojennej lub historycznej. Lubię także (auto)biografie.




8. Kiedy biorę do rąk książkę, zwracam uwagę na… obszerność książki. O wiele bardziej lubię czytać te „grubsze”. Uważam, że może zmieścić się w niej o wiele więcej cudownych historii niż w tych „chudszych” ;)

9. Lubię… zarażać innych czytaniem. 

10. Są piosenki… z którymi kojarzy mi się wiele książek. Bywają chwile, kiedy nucę melodię „Lost”, a natychmiast na myśl nasuwa mi się „Ostatnia spowiedź tom I” :3


 

11. Nie lubię… kiedy kończę czytać lekturę, która zawładnęła moim sercem :C

12. Jeszcze gorsze jest… to, kiedy taka książka nie ma drugiej części…

13. Moimi ukochanymi autorami są… Cassandra Clare, Carlos Ruiz Zafón, Eric-Emmanuel Schmitt ^^




14. Gatunek, który mnie nie interesuje… to kryminał. Po prostu nie cierpię kryminałów -_-

15. Chciałabym… znaleźć chłopaka, który czyta i nie obce jest mu miejsce zwane biblioteką (;

Do zabawy zapraszam:

                                                               Star. Black
                                        Beti G.
                                 Darię Urbańską