niedziela, 31 sierpnia 2014

Katja Millay - "Morze spokoju"



„Morze spokoju”



„Żyję w świecie pozbawionym magii i cudów. W miejscu, gdzie nie ma jasnowidzów czy zmiennokształtnych, żadnych aniołów czy supermanów gotowych ocalić Twoje życie. W miejscu, gdzie ludzie umierają a muzyka potrafi ich skłócić, a wiele rzeczy jest do bani. Jestem tak mocno osadzona na ziemi przez ciężar rzeczywistości, że czasami zastanawiam się jak to możliwe, że nadal potrafię unosić moje nogi podczas chodzenia.”


Życie potrafi nas czasem przytłoczyć. Nagle znikąd pojawiają się problemy, tragedie. Kipi w nas wiele emocji. Niektórzy nie potrafią sobie z nimi poradzić. Po literaturze fantastycznej, paranormalnej, postanowiłam sięgnąć po coś prawdziwego. Coś, co może zdarzyć się na co dzień, zaskoczyć, nauczyć. Dlatego wybrałam czekające w mojej szafce „Morze spokoju”.
Natsya Kashnikov po ciężkich przejściach zmienia miejsce zamieszkania i liceum. Przenosi się do swojej ciotki, będzie uczyć się w miejscowej szkole. W nowym liceum chce być niezauważalna. Nie jest typową nastolatką. Dlaczego? Kolor jej ubrań niczym nie różni się od ciemnej nocy, jest spokojna i nie wypowiedziała żadnego słowa od ponad czterystu dni. Pragnie jednej rzeczy - aby chłopak, który zabrał jej dosłownie wszystko – tożsamość, duszę i chęć życia – zapłacił za to.
Jak to jest być zupełnie samotnym i pozostawionym bez rodziny w wieku siedemnastu lat? Na to pytanie może odpowiedzieć tylko Josh Bennett. Wszyscy jego bliscy zmarli. Teraz, wszystko czego chłopak pragnie, to to, aby ludzie pozwolili mu zostać samemu. Niespodziewanie zaczyna się nim interesować nowa dziewczyna w szkole.
Kiedy intensywność ich relacji się nasila, a pytania bez odpowiedzi zaczynają się piętrzyć, chłopak zaczyna się zastanawiać, czy kiedykolwiek odkryje sekrety ukrywane przez dziewczynę – albo czy w ogóle tego chce.
Katja Millay dorastała na Florydzie i spędziła całe życie ukrywając się przed słońcem. Następnie przeprowadziła się do Nowego Jorku, gdzie chodziła do szkoły filmowej na Uniwersytecie Nowojorskim, przy okazji uciekając przed szczurami. Była nauczycielem scenopisarstwa w dawnym życiu, gdy zaczęła pisać opowiadanie w kuchni, próbując zignorować rosnącą górę prania. „Morze spokoju” jest jej pierwszą a zarazem debiutancką powieścią.
Zaczęło się ciekawie, tajemniczo i tak, jak najbardziej lubię, czyli mnóstwo opisów. Już w pierwszym rozdziale autorka w narracji pierwszoosobowej przybliża czytelnikowi świat, który otacza Nastyę. Poznajemy samą dziewczynę. Nie jest przedstawiona bezpośrednio, nie poszło tak łatwo. A przynajmniej na początku. Zagłębiając się coraz dalej w wody Morza spokoju dowiadujemy się więcej i więcej o bohaterach. Autorka napisała utwór w narracji dwutorowej. Uważam to za ogromny plus. Dzięki temu czytelnika i oboje głównych bohaterów łączy niezwykła więź. W tym wypadku czułam się, jak gdyby sam Josh lub Nastya opowiadali mi o swoich losach, przeszłości, wspomnieniach, problemach…
Katja Millay pisze bardzo emocjonalnie. W książce pojawiło się wiele uczuć. Począwszy od nienawiści, poprzez samotność, a skończywszy na… miłości. „Morze spokoju” stworzone zostało w młodzieżowym języku, czyli autorka nie stroniła od przekleństw, czy nieco ordynarnych  wyrażeń. Nie zrozumcie tego jako defekt książki, te słowa wręcz wzmacniały ekspresję wypowiedzi i podkreślały na swój sposób znaczenie wydarzeń.
Dużo, dużo, dużo przemyśleń i gdybań. Co by było gdyby? Bohaterowie rozważają każde wyjście z sytuacji. Zdecydowanie nie jest to utwór, który można połknąć w jeden, dwa dni. By zrozumieć tę książkę, trzeba poświęcić jej o wiele więcej czasu.
Postaci pojawiło się kilka. Uwaga najbardziej była skupiona na Joshu i Nastyi, ale pod lupę wzięty był także ich wspólny przyjaciel – Drew. Każdy z tych bohaterów ogromnie różnił się od drugiego. Inny charakter, inny wygląd, inne myśli. Nie jestem w stanie opisać wszystkich aspektów. Tego po prostu nie da się zrobić. Można je poznać tylko i wyłącznie podczas czytania „Morza spokoju”.
Książkę ogromnie polecam wszystkim czytelnikom. Jest wspaniała, emocjonalna, wzruszająca i sprawiająca, że myśli kłębiące się w naszych głowach… plączą się jeszcze bardziej. Tak. Gdyby książka nie była taka cudowna, to powiedziałabym, że robi niezłe pranie mózgu. Porusza wiele problemów, które mogą się wydawać wstydliwe, upokarzające i takie, o których nie mamy najmniejszej ochoty rozmawiać. Katja Millay pisze cudownym językiem, w niektórych momentach nieco ostrzejszym. Szczerze polecam!

„Czasami łatwiej udawać, że wszystko jest w porządku niż zmierzyć się z faktem, że nic nie jest takie, jakie powinno, ale nic nie możesz z tym zrobić.”

8/10


#88
autor: Katja Millay
tytuł: „Morze spokoju”
gatunek: literatura młodzieżowa
wydawnictwo: Jaguar
data premiery: 19 marca 2014r.
ilość stron: 454

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Agnieszka Lingas-Łoniewska - "Brudny świat"



„Brudny świat”

 
To ja, Tommy Cordell, gwiazda rocka.
Witajcie w moim brudnym świecie.

Ciągłe imprezy, alkohol, kobiety, seks i muzyka. Tak właśnie wygląda życie wokalisty popularnego zespołu Semtex, Tommy’ego Cordella. Nie rusza ani nie wzrusza go nic. Martwi się tylko wtedy, gdy zabraknie alkoholu. Wozi się drogimi samochodami, kobiety lecą do niego niczym ćmy do ognia. Czy jego życie może się jeszcze zmienić? Czy Tommy chce je zmieniać?
Kathrina Rusell wiedzie ciężkie życie. W przeszłości los jej nie oszczędzał. Codziennie musi zmagać się z chorobą syna. Wygrywa swoją życiową szansę podczas koncertu Semtexu, kiedy to udaje jej się zdobyć wejściówkę do garderoby wokalisty. Postanawia wykorzystać tę szansę. Czyta Cordellowi swoje teksty, które po czasie podobają się mężczyźnie. Tak nawiązują współpracę zawodową. Kati jednak nie przepada za mężczyzną.
Nienawiść od miłości dzieli tylko jeden krok?
Agnieszka Lingas – Łoniewska, autorka popularnych powieści, m.in.: „Łatwopalni”, „Bez przebaczenia”, „Zakład o miłość”, „W szpilkach od Manolo” oraz trylogii „Zakręty losu”. Propaguje polską prozę i tworzy w internecie stronę „Czytajmy Polskich Autorów”. Miłośniczka zwierząt i ostrych dźwięków. Proces twórczy wspomaga muzyką, a listę utworów towarzyszących jej podczas pisania publikuje na końcu książki w formie playlisty. „Brudny świat” to jeden z najpopularniejszych fan fiction „Zmierzchu” Stephenie Meyer, wydany w USA w 2010 roku pod tytułem "Dirty World". W Polsce premiera książki ma miejsce dopiero cztery lata później.
Uwielbiam te klimaty. Rock’n’roll ponad wszystko. Taki właśnie świat w swojej książce przedstawia nam autorka. Opisuje zakrapiane imprezy członków zespołu i ich zachowanie. Jest to zupełnym przeciwieństwem życia Kati. Przedstawiona jest jako młoda matka, zdolna pisarka i piękna kobieta. Pojawia się w życiu rockmana zupełnie przez przypadek. Prawie nic ich nie łączy, ale wszystko dzieli.
Oczywiście do przewidzenia był wątek miłosny. Jak dla mnie, wszystko potoczyło się za wcześnie. Na pierwszych kilku stronach Kati z pełną wzajemnością nienawidziła Tommy’ego, a już na następnych mężczyzna stwierdzał, że go kręci i zaczyna coś do niej czuć. Uważam, że wątek miłosny powinien być nieco dłużej rozegrany. Przede wszystkim, nie powinien się tak szybko potoczyć. Ponadto, miłość pojawiała się z każdej strony. Siostra Kati umawiała się z bratem wokalisty Semtexu, a ich wspólnej znajomej próbował się przypodobać inny członek zespołu. Nie wszystkie te „miłości” przetrwały, ale tego dowiecie się czytając Brudny świat.
Spodobała mi się wielowątkowość książki. Na równi z przewodnim szedł ten, dotyczący przeszłości. Bohaterowie wręcz nie potrafili ułożyć sobie życia, bo wspomnienia ciągle przyciągały dawne demony. Każdego z nich dotyczyły inne udręki. Książa zawiera w sobie wiele emocji, zdarzeń… wszystko dzieje się bardzo szybko. Cieszy mnie dwutorowa narracja. Dzięki niej czytelnik może poznać sytuację z punktu widzenia Kati i Tommy’ego.
„Brudny świat” to powieść, którą czyta się bardzo szybko. Jest napisana prostym i zrozumiałym językiem. Nie da się jej męczyć dłużej niż dwa, trzy dni. Mogę ją polecić miłośnikom romansów. Dodam, że zakończenie jest naprawdę piorunujące (nawet nie próbujcie otwierać książki na ostatniej stronie!).

„Pozostań przy mnie na zawsze - przybierz, jaką chcesz, postać - doprowadź mnie do obłędu, tylko nie zostawiaj mnie samego w tej otchłani, gdzie nie mogę cię znaleźć! Nie mogę żyć bez mojego życia. Nie mogę żyć bez mojej duszy!”

8/10


#87

autor: Agnieszka Lingas - Łoniewska

tytuł: „Brudny świat”

gatunek: romans

wydawnictwo: Novae Res

data premiery: 7 lutego 2014r.

ilość stron: 293

piątek, 22 sierpnia 2014

Veronica Rossi - "Przez burze ognia"



„Przez burze ognia”


Wyobraźcie sobie świat. Zupełnie inny, wspaniały – lepszy niż rzeczywistość. Żyjecie w Kapsułach i posługujecie się Sferami, dzięki którym możecie mentalnie przenieść się w dowolne miejsce. Tak, w jakie tylko chcecie. Wasze życie jest zaplanowane od początku poczęcia. Idealne geny, różne talenty. Niestety, kiedy wydostaniecie się z kapsuł, nie jesteście w stanie sobie poradzić. Wasze życie lega w gruzach…
Taka właśnie historia spotyka nas w pierwszej części wspaniałej serii autorstwa Veronicy Rossi.
Aria żyje w Reverie – rozwiniętym technologicznie świecie oddzielonym od dzikiej natury szczelną kopułą. Jak wszyscy Osadnicy spędza czas w wirtualnych Sferach dostępnych tylko za pomocą specjalnego Wizjera. Jej życie zmienia się diametralnie kiedy wraz z grupą znajomych wychodzi poza Kapsułę. Dziewczyna zostaje skazana za wzniecenie ognia. Zostaje zesłana do Umieralni. Wie, że śmierć jest już blisko.
      Perry jako Wykluczony musi walczyć o przetrwanie w brutalnym świecie plemiennych wojen, kanibali i eterowych burz. Udaje mu się przeżyć tylko dzięki wyjątkowym zmysłom pozwalającym wyczuć niebezpieczeństwo i ludzkie emocje. Pewnego dnia ludzie zabierają jego ukochanego bratanka. Perry obiecuje odnaleźć chłopca. Niestety, zostaje wygnany z plemienia.
       Drogi tych dwojga przecinają się w Umieralni. Oboje muszą walczyć o życie. Tylko Perry może ocalić dziewczynę od śmierci. Tylko Aria może pomóc mu odkupić winy. Razem rozpoczynają niebezpieczną podróż…

„Ludzie to więcej niż emocje. Mają myśli i powody, by postępować tak, jak postępują.”

Bardzo długo czekałam, by móc w końcu przeczytać tę książkę. Niestety, kolejka pozostałych mnie trzymała. W końcu stało się, zaczęłam czytać. Początek był nieco nudny i przede wszystkim niezrozumiały. Pojawiło się wiele nowych określeń i nazw przyrządów, których autorka nie wyjaśniła. Po kilkunastu stronach wytłumaczone są pewne rzeczy.  Trzeba powiedzieć, że miejsce akcji jest w dalekiej przyszłości. Świat wygląda zupełnie inaczej. Ludzie żyją w szczelnych Kopułach, wszystko jest idealne i zaplanowane. Nic nie dzieje się przypadkowo.
„Przez burze ognia” niesie ze sobą kilku bohaterów. Paru z nich poznajemy już na początku książki jako przyjaciół Arii. Niestety, wiele się o nich nie dowiemy. Na główny plan wysuwają się dwie postacie – Aria i Perry. Bohaterowie bardzo się od siebie różnią. Można by powiedzieć, że są swoimi przeciwieństwami. Mogę ich oboje nazwać bohaterami dynamicznymi. Podczas wielu podróży zmieniają się. Aria uczy się pokory, samodzielności i wytrwałości, a Perry staje się coraz bardziej otwarty na innych, potrafi mówić o swoich uczuciach i przede wszystkim – czuć.
Wątki przewodnie to między innymi podróż pary przez Ziemię, przyjaźń i miłość. Przyjaźń jest widoczna kiedy czytamy o Roarze i Perrym. Jej niewielka dawka dostarczona nam jest w pierwszym rozdziale, kiedy poznajemy Paisley i Arię. Miłość rozwija się bardzo długo. Począwszy od odrazy i obrzydzenia przy pierwszym spotkaniu głównych bohaterów poprzez wspólne podróże, rozmowy aż po silne uczucie, które ich połączyło. W pewnym momencie myślałam, że Aria zwiąże się z kimś innym. Nic jeszcze wtedy nie przepowiadało, że będzie inaczej. To silne uczucie widoczne jest także w innym aspekcie. Perry poświęca się dla swojego bratanka i szuka go, przemierzając zupełnie mu nieznane miejsca.

„- A ile według ciebie mam lat?
       - Nie znam się na skamielinach, ale dałabym ci pięćdziesiąt, może sześćdziesiąt tysięcy.
       - Mam osiemnaście lat.”

Pojawiło się parę chwil wzruszenia. Raczej niewiele rzeczy mnie zaskoczyło, ale nie mam tego za złe autorce. Brakowało mi opisów. Uważam, że pani Rossi mogłaby opisać chociażby w przysłowiowych dwóch zdaniach wygląd zewnętrzny głównych bohaterów. Byłoby także miło, gdyby bardziej szczegółowo przedstawiała miejsca, o których w książce była mowa. Podobał mi się natomiast zapis rozdziałów. W jednym sytuacje były opisywane z punktu widzenia Arii, a w następnym z pryzmatu Perriego. Narracja była trzecio osobowa.
„Przez burze ognia” polecam wszystkim niezdecydowanym. Może i początek jest nieco nudny, ale warto się poświęcić dla późniejszych zdarzeń. Bohaterowie nie są przerysowani, zdają się być zupełnie tacy jak my. Wspaniale podróżuje się wraz z Arią i Perrym przez burze ognia, eter, uciekając przed innymi plemionami, wilkami… Do tego subtelna nutka wątku miłosnego, przyjaźni, poświęcenia. Naprawdę polecam!

8/10


#86
autor: Veronica Rossi
tytuł: „Przez burze ognia”
seria: pierwszy tom
gatunek: fantasy
wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte/Moondrive
data premiery: 2013r.
ilość stron: 362