
tytuł: “GONE: Zniknęli, Faza pierwsza: Niepokój”
seria: GONE: Zniknęli
gatunek: fantasy
wydawnictwo: Jaguar
rok wydania: wrzesień 2009
ilość stron: 527
Na pewno
zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądałoby życie bez dorosłych. Nie byłoby
zakazów, nakazów, marudzenia i wszystko wpływałoby korzystnie dla nas, prawda?
Bohaterowie pierwszej fazy „Gone” doświadczyli tego przeżycia, lecz nie do
końca byli zadowoleni.
Peredido Beach
to spokojna miejscowość leżąca u wybrzeża oceanu. Do czasu. W pewnym momencie,
bez jakiegokolwiek ostrzeżenia zaczynają dziać się tutaj dziwne rzeczy, otóż..
znikają dorośli i dzieci powyżej piętnastego roku życia. Wszyscy, bez wyjątku. Zostają
nastolatki, dzieci, niemowlęta. Nie działa Internet, telefony stają się
zupełnie bezużyteczne, telewizja gaśnie. Nikt z pozostałych nie wie, co się
stało. Pozostają sami, bez dorosłych, lecz czy to wpłynie korzystnie na ich
przyszłość?
Powiem szczerze
już na początku, że byłam bardziej przekonana co do tej książki. Myślałam, że
będzie o wiele ciekawsza, ale tak nie było. Owszem, zachodziły w niej ciekawe
zjawiska, a mroczne tajemnice z rozdziału na rozdział coraz bardziej się
mnożyły, ale zabrakło bardziej rozbudowanej akcji. Większa część tej powieści
to opis zdobywania jedzenia i zabijania nudy. To tyle, jeśli chodzi o minusy.
Przejdźmy teraz
do zalet pierwszej fazy „Gone: Zniknęli”.
Bardzo podoba
mi się świat przedstawiony oczyma nastolatków, którzy pozostają tak naprawdę
sami. Nikt nie jest w stanie im pomóc. Teraz to oni stają się „dorosłymi”.
Muszą opiekować się małymi dziećmi, które boją się każdego dnia spędzonego bez
rodziców coraz bardziej. Ich zadaniem jest zapewnić im ochronę oraz
bezpieczeństwo. To wcale nie jest proste, ale odważni i dojrzali są w stanie
temu podołać.
„Krzyki z małych gardeł, krzyki i drobne twarze, przepełnione strachem, błagalne spojrzenia.”
W książce widoczna
jest walka między dobrem a złem (Anath, w końcu to fantasy..), lecz tym razem
przedstawiona jest nieco inaczej, zwłaszcza jeśli chodzi o przywódców tych
dwóch wrogich sobie armii. Wykorzystywane są nowe, zupełnie paranormalne siły,
ale tego dowiecie się lepiej, czytając Fazę Pierwszą.
Akcja rozgrywa
się między czternastolatkami, którzy walczą o życie w tym zamkniętym świecie. Bohaterowie są bardzo kontrastowi. Fala ich cech zaczyna się od inteligencji,
sprytu, a kończy na charyzmie i chęci zabicia drugiej osoby. To przede
wszystkim ich najbardziej różni.
Nikomu, kto
czyta/-ł tę książkę uwadze nie ujdzie pewien chłopak. Sam Temple, miejscowy
bohater. Ten nieśmiały nastolatek staje się nadzieją wszystkich dzieci. Po
pewnym czasie zostaje ich przywódcą. Zaskarbił sobie zaufanie empatią i chęcią
niesienia pomocy innym. Otoczony jest kilkorgiem przyjaciół, a należą do nich
Quinn, Edillo oraz Astrid.
„Wziął przeciągły, urywany oddech. To była jego pierwsza poważna decyzja taktyczna, dotycząca nadchodzącej walki. Miał nadzieję, że nie popełnia błędu.”
Nie brakuje
wątku miłosnego, lecz nie jest rozwinięty (co, jak dla mnie jest minusem). Uczucie
zachodzi między dwojgiem przyjaciół - Samem i Astrid.
Bohaterką,
która spodobała mi się najbardziej była Diana. Ta dziewczyna to mieszanka
wybuchowa różnych cech. Potrafi być miła, przyjazna, lecz gdy coś/ktoś jej się
nie spodoba, wybucha furią. Styl jej
wypowiedzi jest kontrowersyjny. W całej książce nie było takiego zdania, w
którym nie zabrakłoby chociaż nutki sarkazmu z jej strony. Jest inteligentna i
ładna. To co dodaje w niej pełnego posmaku, to właśnie sposób jej mowy.
„- Może podrapiesz Drake’a za uchem? Był takim dobrym psem – podsunęła Diana.”
„Fazę Pierwszą:
Niepokój” serii „Gone: Zniknęli” polecam nastolatkom w wieku 13-15 lat, którzy
lubią powieści fantasy z nutą elementów rodem z horrorów. Zapewniam, że
znajdziecie tutaj wiele mrocznych tajemnic, które czekają skrycie na ich
rozwiązanie. Niewątpliwie, nie ominą was tajemnicze siły, znajdujące się w
każdym z bohaterów.
„Faza Pierwsza: Niepokój” z serii „Gone: Zniknęli” dostaje ode mnie 7/10 gwiazdek!