„Zielona Mila”
„Każdego z nas czeka śmierć, bez wyjątku, ale Boże... czasem Zielona Mila wydaje się taka długa.”
Pewnie
niektórzy z Was czytając tytuł mojej dzisiejszej recenzji mają prześwity w
głowie. Może jest to spowodowane książką, a może… filmem? Tak, „Zielona Mila”
zdecydowanie jest znana jako świetna ekranizacja powieści Stephena Kinga o
takim samym tytule. Przyznam się, że film oglądałam nawet kilka razy. Teraz
skusiłam się na książkę. Czy po ostatnim spotkaniu z Królem Horrorów, którym
był „Joyland”, było warto?
Rok
1932. Paul Edgecombe jest pracownikiem w więzieniu Cold Mountain. Więzienie
jest przeznaczone dla najokrutniejszych ludzi, którzy kiedykolwiek chodzili po
świcie, a ceną za wszystkie ich przewinienia jest randka ze Starą Iskrówą,
czyli śmierć na krześle elektrycznym. Praca w tym miejscu nie jest łatwa pod
względem fizycznym i psychicznym. Osoby takie jak Paul codziennie muszą zmagać
się z seryjnymi mordercami. Nie wszyscy są jednak tacy sami. Wśród
przebywających w więzieniu Cold Mountain skazańców znajduje się nieobliczalny,
niezwykle agresywny młodociany zabójca William Wharton; jest Eduard Delacroix,
niepozorny Francuz z Luizjany, który zgwałcił i zabił młodą dziewczynę; dla
zatarcia śladów spalił kolejnych sześć osób. Jest wreszcie skazany za brutalny
mord na dwóch małych dziewczynkach John Coffey, zagadkowy olbrzym o wiecznie
załzawionych oczach, obdarzony niezwykłą mocą.
Co
łączy tych wszystkich mężczyzn? Tę zagadkę stara się rozwikłać wierzący w
niewinność Coffeya, Paul Edgecombe.
Stephen
King - Amerykański pisarz, autor głównie literatury grozy. W przeszłości
wydawał książki pod pseudonimem Richard Bachman, raz jako John Swithen. Jego
książki rozeszły się w nakładzie przekraczającym 350 milionów egzemplarzy, co
czyni go jednym z najbardziej poczytnych pisarzy na świecie. Jest autorem
horrorów, które przeszły do klasyki gatunku, jak np. „Lśnienie”, „Miasteczko Salem”,
„Podpalaczka”. Nie ogranicza się jednak do jednego gatunku, czego przykładem
są: „Cztery pory roku”, „Zielona Mila”,
„Oczy Smoka”, „Bastion” oraz 7-tomowy cykl powieści fantasy „Mroczna Wieża”.
W 2003 został odznaczony prestiżową nagrodą DCAL (Medal za wybitny wkład w literaturę amerykańską) przez National Book Foundation.
W 2003 został odznaczony prestiżową nagrodą DCAL (Medal za wybitny wkład w literaturę amerykańską) przez National Book Foundation.
Książka
napisana jest z perspektywy Paula Edgecombe’a. Opowiada on nie tylko o
więzieniu przestępcach i swojej pracy, ale także o życiu prywatnych i swoich
zmaganiach. Między czytelnikiem i głównym bohaterem nawiązuje się szczególna
więź. Dzieje się tak między innymi dzięki pierwszoosobowej narracji Paula. Po
kilkunastu stronach mogłoby się rzec, że znamy się sto lat i jesteśmy świetnymi
przyjaciółmi. Mężczyzna mówi, co go męczy, dręczy, nie daje spać po nocach oraz
przeciwnie – co go uszczęśliwia. Na początku książki wspominał o swojej
infekcji dróg moczowych (tak, jak dla mnie też to dziwnie brzmi). Jednakże był
to zamierzony cel. Właśnie dzięki tej infekcji dojdziemy do przełomowego
momentu w książce, kiedy to do akcji wkroczy John Coffey.
„Jestem strasznie zmęczony bólem, który słyszę i czuję, szefie. Zmęczony tym, że ciągle wędruję, samotny jak drozd na deszczu. Nie mając nigdy żadnego kumpla, z którym mógłbym wędrować i który powiedziałby mi, skąd, dokąd i po co idziemy. Jestem zmęczony tym, że ludzie są dla siebie niedobrzy (...)Zmęczony ciemnością. Czuję głównie ból. Jest go za dużo.”
Chciałam
pogratulować samemu Królowi wykreowania tak wspaniałych postaci. Nie mam na
myśli tylko głównego bohatera, wspominam także o postaciach drugoplanowych.
Każdy bohater, który pojawił się w „Zielonej Mili” miał swoje zadanie do
wykonania i rolę do odegrania. Nikt nie pojawił się tutaj przypadkowo. Przewijały
się najróżniejsze charaktery. Od dobrego, miłego wyrozumiałego, spokojnego po
mordercę bez najmniejszych skrupułów. Przez większą część książki męczyła mnie
postać Eduarda Delacroix, który nie był typową osobą, jaką moglibyśmy spotkać w
więzieniu. Ten niewysoki Francuz charakteryzował się wewnętrznym spokojem,
bojaźnią i… ludzkimi odruchami? Tak, z
niewielką ich ilością możemy spotkać się w Cold Mountain.
Stephen
King doskonale potrafi stworzyć i utrzymywać atmosferę strachu i ciekawości w
książce. Bywały momenty, kiedy nie mogłam się doczekać, by móc przerzucić
kolejną kartkę do przodu. „Zielona Mila” to swojego rodzaju jedna wielka
zagadka detektywistyczna, którą próbuje rozwiązać główny bohater przy pomocy
innych. Jest zarazem ogromnie wzruszającym utworem. Mrożących krew w żyłach
momentów nie ma zbyt wielu. Są nimi egzekucje, a szczególnie ta Delacroix,
która może zapaść w pamięci na długo.
Książka niesie ze sobą pewną magię. Nie wszystkie zjawiska, które miały miejsce, można było wytłumaczyć. Jednakże dzięki dochodzeniom bohaterów wiele pytań znajduje swoje odpowiedzi.
Książka niesie ze sobą pewną magię. Nie wszystkie zjawiska, które miały miejsce, można było wytłumaczyć. Jednakże dzięki dochodzeniom bohaterów wiele pytań znajduje swoje odpowiedzi.
„Zielona
Mila”, to książka, którą warto poznać. Przekazuje ciekawe wartości życia. Nie
takie proste, jakie mogłyby się wydawać. Każdemu, który waha się nad
przeczytaniem powieści, mówię: CZYTAJ. Utwór może odstraszyć swoją
obszernością, a dodatkowo, po prostu nie da się go szybko czytać. Trzeba
opanować umiejętność dokładnego rozumienia i interpretowania, która tak bardzo
jest tutaj potrzebna.
9/10
#98
autor: Stephen King
tytuł: „Zielona mila”
gatunek: thriller
wydawnictwo:
data premiery: ok. 1996r.
ilość stron: 416
autor: Stephen King
tytuł: „Zielona mila”
gatunek: thriller
wydawnictwo:
data premiery: ok. 1996r.
ilość stron: 416
Muszę wreszcie zapoznać się z autorem
OdpowiedzUsuńWspaniała książka i równie wspaniały film.
OdpowiedzUsuńKocham :)
OdpowiedzUsuńNiestety King i ja się nie lubimy... :)
OdpowiedzUsuńwiele słysze o tym autorze oraz wiele osób namawia mnie do przeczytania jakieś książki jego autorstwa, moze kiedyś :)
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam, zwariowana książkoholiczka
"Zielona mila" to jedna z moich ulubionych książek. Zawsze będę chętnie do niej wracać. Moim zdaniem to jedna z lepszych książek Kinga.
OdpowiedzUsuńhttp://czytanie-moja-milosc.blogspot.com/
Nie czytałam i nie widziałam ekranizacji. Czuję się nieco wyobcowana z tego powodu. Muszę szybko to nadrobić.
OdpowiedzUsuńWspaniała książka. Ekranizacja też, ale wiadomo, książka do książka. Bardzo mnie poruszyła i mogę ją polecić każdemu :)
OdpowiedzUsuń