„Dziesięć
płytkich oddechów”
Kilka
miesięcy temu pojawił się wielki szał na „Dziesięć płytkich oddechów”. Niestety
mnie nie ogarnął. Jednakże niedawno miałam okazję dostać tę książkę w swoje
ręce i skorzystałam z niej. Tytuł zapowiadał się naprawdę dobrze. Myślałam, że
gatunek będzie podobny do takiego cuda jak „Morze spokoju”. Czy tak faktycznie
było?
Kilka lat temu życie dwudziestojednoletniej Kacey
Cleary rozpadło się na kawałki. Wraz z młodszą siostrą Livie, z biletami
autobusowymi w kieszeni, wyruszają do Miami.
Goniąc za marzeniami i uciekając przed koszmarem, dziewczyny trafiają do apartamentowca niedaleko plaży. Rozpoczynają nowe życie.
I wszystko przebiegałoby zgodnie z planem, gdyby Kacey nie spotkała Trenta Emersona z mieszkania 1D.
Zamknięta w sobie Kacey nie chce niczego czuć. Tak jest bezpieczniej. Dla wszystkich. Jednak w końcu ulega, otwiera serce i zaczyna wierzyć, że może pozostawić za sobą koszmarną przeszłość, by zacząć od nowa. Niestety okazuje się, że nie tylko Kacey kryje tajemnicę. Pozornie perfekcyjny mężczyzna ukrywa prawdę o wydarzeniach, których nie da się wybaczyć. Odkryta przeszłość Trenta sprawi, że Kacey powróci w przerażający mrok i samotność.
Goniąc za marzeniami i uciekając przed koszmarem, dziewczyny trafiają do apartamentowca niedaleko plaży. Rozpoczynają nowe życie.
I wszystko przebiegałoby zgodnie z planem, gdyby Kacey nie spotkała Trenta Emersona z mieszkania 1D.
Zamknięta w sobie Kacey nie chce niczego czuć. Tak jest bezpieczniej. Dla wszystkich. Jednak w końcu ulega, otwiera serce i zaczyna wierzyć, że może pozostawić za sobą koszmarną przeszłość, by zacząć od nowa. Niestety okazuje się, że nie tylko Kacey kryje tajemnicę. Pozornie perfekcyjny mężczyzna ukrywa prawdę o wydarzeniach, których nie da się wybaczyć. Odkryta przeszłość Trenta sprawi, że Kacey powróci w przerażający mrok i samotność.
Początek książki był ciekawy i, jak napisałam
wcześniej, zapowiadało się naprawdę nieźle. Szkoda tyle, że autorka to zepsuła.
Dodatkowo, straciła szansę na napisanie wspaniałej powieści o nietuzinkowym
temacie. Przeszłość, tragedia, wspomnienia, ucieczka, rozpoczęcie życia na
nowo. Można zauważyć szablon. Myślę, że każdy czytelnik, który poświęci temu
utworowi swój czas, w końcu sam się przekona, że w każdym momencie książki jest
on widoczny. Przewija się wiele zdarzeń, ale autorka nie jest w stanie
zaskoczyć czytającego. Bez najmniejszego trudu można przewidzieć zakończenie większości
sytuacji.
Bohaterowie są przezroczyści. Oczywiście największą
bombą atomową (dosłownie), która przewija się przez książkę jest główna
bohaterka. Ma w sobie naprawdę wiele siły, energii i sporo negatywnych emocji.
Najchętniej dokopałaby każdemu, kto wszedłby jej w drogę. Przez lata budowała
wokół siebie mur, który ( o dziwo…) może skruszyć tylko Trent. Ojej, ale
przecież mężczyzna też ma swoje mroczne tajemnice z przeszłości, których nie
chce wyjawić. Chyba domyślacie się, jak to się wszystko (s)kończy.
Jeśli mam wspomnieć o innych postaciach, to pojawiło się ich kilka. Już na początku radzę przyzwyczaić się do Livie – siostry Kacey, Storm – striptizerki-akrobatki oraz przyjaciółki obu sióstr i Mii – córki bohaterki opisanej wcześniej.
Jeśli mam wspomnieć o innych postaciach, to pojawiło się ich kilka. Już na początku radzę przyzwyczaić się do Livie – siostry Kacey, Storm – striptizerki-akrobatki oraz przyjaciółki obu sióstr i Mii – córki bohaterki opisanej wcześniej.
Niektóre zdarzenia w „Dziesięciu płytkich
oddechach” są wręcz idiotyczne. Matką pięcioletniej Mii jest striptizerka.
Każda normalna matka trzymałaby tę wiadomość z dala od swojego dziecka. Ale
nie, bo pod koniec książki dziewczynka tańczy z pozostałymi „koleżankami”
mamusi na scenie. Dodatkowo, przez cały czas widać podtekst seksualny albo
wręcz erotyczny. Kacey każdemu mężczyźnie wskoczyłaby do łóżka. Już nie
wspominam o tym co się dzieje, kiedy na horyzoncie pojawia się trent. To tylko
dwie opisane z wielu sytuacji.
Miałam nadzieję, że chociaż tytuł będzie bardziej
rozwinięty i wyjaśniony. Niestety tak się nie stało. Autorka tylko kila razy
wspomniała o owych słowach.
Reasumując, po „Dziesięciu płytkich oddechach”
spodziewałam się o wiele, wiele więcej. Bywały chwile, kiedy miałam ochotę
rzucić książką o ścianę. Schemat i przezroczyste postacie to nie szczyt moich
marzeń. Jestem pewna, że gdyby autorka ograniczyła podboje seksualne Kacey i
jej brudne myśli, a w zamian za to wprowadziła parę zagadek i tajemnic, książka
otrzymałaby o wiele wyższe noty od czytelników. Utwór mogę oczywiście polecić
każdemu czytelnikowi. Ale zaraz po tym powiem „nie oczekujcie się zbyt wiele”.
6/10
#103
autor: K.A. Tucker
tytuł: „Dziesięć płytkich oddechów” tom I
seria: „Dziesięć płytkich oddechów”
gatunek: literatura współczesna
wydawnictwo: Filia
ilość stron: 421
data premiery: 18 czerwca 2014r.
autor: K.A. Tucker
tytuł: „Dziesięć płytkich oddechów” tom I
seria: „Dziesięć płytkich oddechów”
gatunek: literatura współczesna
wydawnictwo: Filia
ilość stron: 421
data premiery: 18 czerwca 2014r.
Mi się podobała , nie była idealna , do ideału dużo jej brakuje , ale poruszyła mnie i sprawiła,że nie mogłam się od niej oderwać .. Pewnie w moich oczach wypadłaby równie przeciętnie jak u Ciebie , ale ja się po niej niczego specjalnego nie spodziewałam , dlatego zostałam pozytywnie zaskoczona .. ;)
OdpowiedzUsuńNiestety ja ostatnio trafiam na książki takie jak ta. Początkowo zapowiadają się ciekawie i takie są, a później wykonanie autora przekreśla sukces dobrego pomysłu :(
OdpowiedzUsuńSłyszałem, a raczej czytałem wiele na temat tej powieści. Tytuł przyciągający, okładka również, ale recenzje nie sa zbyt pozytywne. Raczej odpusze sobie tę lekturę.
OdpowiedzUsuńSzał mnie nie ogarnął na tę pozycję, a teraz jak przeczytałam recenzję to nie za bardzo mam ochotę czytać.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko, marzy mi się ta książka. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka nie jest może dziełem (była baaardzo przewidywalna i nudna), lecz muszę przyznać, iż czyta się ją dosyć szybko. Może następny tom będzie lepszy? :)
OdpowiedzUsuń