
tytuł: „Nevermore. Cienie”
tom I: „Nevermore. Kruk”
gatunek: paranormalny romans
wydawnictwo: Jaguar
rok wydania: 17 października 2012
Czytając około miesiąca temu I tom, czyli „Nevermore. Kruk”, byłam zachwycona. Książka wzbudziła we mnie wielkie zainteresowanie, chociaż nie jestem fanką tego typu utworów. Od początku pokochałam Varena. Wydawał się być mroczny i niedostępny, a zarazem zagubiony w sobie. Entuzjastycznie przyjęłam także rozgadaną Gwen, która swoim bardzo rozbudowanym językiem i niekiedy ciętymi ripostami potrafiła mnie rozbawić. Na początku nie przemawiała do mnie Isobel, nie podobał mi się jej styl bycia. Po kilku rozdziałach nabrałam jednak co do niej pozytywnych emocji.
W II tomie, „Nevermore. Cienie” dowiadujemy się już, że
Varen zniknął i został schwytany w pułapkę. Znajduje się teraz między Światem
Rzeczywistości, a Światem Snu. Bez niczyjej pomocy nigdy się stamtąd nie
wydostanie. Isobel za wszelką cenę chce go odnaleźć i pomóc mu uwolnić się z
chorej przestrzeni. W
planie ma podróż do Baltimore, do miejsca, gdzie co roku w dzień urodzin
Edgara Allana Poego zjawia się nieznany nikomu Czciciel Poego, który w ramach
hołdu składa kilka czerwonych róż na jego grobie. Dziewczyna jest przekonana,
że to właśnie On pomoże jej wydostać ukochanego z sideł demona, lecz.. czy na
pewno tak się stanie?
Tym razem, w odróżnieniu od Nevermore. Kruk”, II tom bierze
bardziej pod uwagę Isobel. O Varenie nie dowiadujemy się zbyt wiele.
Bardzo podoba mi się to, iż w książce jest tak wiele
mrocznych sekretów. Każdy rozdział niesie ze sobą nowe wrażenia, a elementy
układają się niczym układanka. Najbardziej rzuca się w oczy, że Isobel jest
bohaterką dynamiczną. Z prostej i pustej czirliderki staje się dziewczyną,
mogącą znieść wszystkie cierpienia i nawet największy ból, by spotkać się ze
swoim ukochanym. Na jej zmianę niewątpliwie miał wpływ Varen. Dziewczyna
starała się go zrozumieć i za wszelką cenę mu pomóc, bo.. pokochała go.
Pokochała mrocznego, zamkniętego w sobie i całkiem niedostępnego Gota. Mogłoby
się wydawać, że ta dwójka do siebie nie pasuje i większość rzeczy potrafi ich
rozdzielić, lecz miłość po raz kolejny pokazuje, jak bardzo potrafi walczyć.
Bohaterką, która spodobała mi się w równym stopniu, co
Isobel, jest Gwen. Dziewczyna jest niezwykle inteligentna, a jej (nieraz) sarkastyczne poczucie humoru potrafi zdobyć
serce każdego czytelnika. Była w stanie podejść do każdego człowieka w
wyjątkowy dla niego sposób, dzięki czemu jej plany i zamiary w większym stopniu
się powodziły. To ona podnosiła na duchu Isobel w trudnych dla niej sytuacjach.
Była jej najlepszą przyjaciółką.
„- Przechowam to – oznajmiła. – A jak już będzie po wszystkim i razem z tym twoim ponurakiem zajmiecie się wzajemnym obściskiwaniem i planowaniem wspólnej przyszłości z udziałem jasnowłosych, zielonookich, podatnych na oparzenia słoneczne szkrabów, przyniosę wam to kiedyś, żebyście mogli sobie wkleić do pamiątkowego albumu, zanim, rzecz jasna, podacie mi przepyszny obiad. Bardzo lubię wegetariańską lazanię z wiejskim serkiem zamiast ricotty.
- Gwen?
- I nie zapomnijcie o grzybach. I o pieczywie czosnkowym. To znaczy, jeśli twój wampirzy kochanek nie będzie miał nic przeciwko.
- Chciałam ci podziękować. Za.. wszystko.
- Nie. To ja wam z góry dziękuję za obiad. Już czuję smak tej bakławy, którą z Darthem Vaderem zaserwujecie mi na deser. Choć coś mi mówi, że tu akurat nie obejdzie się bez książki kucharskiej.”
Niewątpliwie, do najmroczniejszych postaci z książki należy
Pinfeathers. Jak wiemy z tomu I – jest Nokiem. Uważam, że poniekąd jest ambiwalentny wobec głównej bohaterki. W
pewnych momentach wykazując wobec niej negatywną cechę – chce ją zabić, a pozytywną
w późniejszych, kiedy broni jej przed innym Nokiem. Kiedy jednak wczytamy się
bardziej, odnajdujemy drugie dno i już wiemy, dlaczego Nok tak się zachowywał
wobec dziewczyny. Pomijając jedną z wielu negatywnych cech owego bohatera,
trzeba znaleźć także jego dobrą stronę – ogromną inteligencję. Może to wynikać
z tego, iż nie jest istotą ludzką i żyje w przeciwnym dla nas świecie (co wiąże
się z zupełnie innym zachowaniem). Słowa, które kieruje w stronę Isobel, zawsze
mają wielkie znaczenie do tych wydarzeń, które niebawem się wydarzą.
„- Tym razem żadnych podstępów – obiecał. – Żadnych omamów. Tylko złapane w przelocie wspomnienie. Coś, co może cie zainteresować. Sama zresztą ciągle powtarzasz, że nie jestem w stanie zrobić ci coś złego.”
Jedyne, co nie podobało mi się w „Nevermore. Cienie” było to, iż wątek miłosny był niewiele
rozwinięty. Wiemy tylko, że Isobel kocha Varena i próbuje uwolnić go ze Świata
Snów. Brakowało mi także Varena. Uważam, że autorka powinna bardziej wpleść go
w zdarzenia powiązane z Isobel.
„Nevermore. Cienie” dostaje ode mnie 8/10 gwiazdek!
Nevermore mam w planach już od jakiegoś czasu. Na pewno jak padnie mi w łapki to przeczytam. W końcu przeczytałam właśnie świetną recenzję!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! (Ja od Layli ;))
D.
[dzosefinn.blogspot.com]
Bardzo dziękuję! : )
OdpowiedzUsuńI naprawdę szczerze polecam "Nevermore" C;
W bibliotece znalazłam kiedyś drugi tom, jednak nie mogłam przeczytać - brak pierwszego tomu. Mam nadzieję, że kiedyś nadarzy się okazja i spotkam się z tą serią.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam (i życzę powodzenia w tej wielkiej blogosferze :D)
weronine-library.blogspot.com
Dziękuję!
UsuńCzaję się na tę serie już całkiem spory kawał czasu - nie mogę go znaleźć, ani w bibliotece, ani w księgarni...
OdpowiedzUsuńNo i witam w blogosferze :)
Ale w końcu (mam nadzieję) uda Ci się go znaleźć, a wtedy.. Mmm, sama się dowiesz, jaka ta seria jest cudowna :3
UsuńI również dziękuję!