sobota, 1 marca 2014

RECENZJA: "Crescendo"



       


#45
       autor: Becca Fitzpatrick
tytuł: „Crescendo”
seria: „Szeptem”
wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
gatunek: paranormalny romans
data premiery: 12 stycznia 2011r.
ilość stron: 395






„Kiedy nie wiesz, komu wierzyć, ufaj tylko sobie.”


„Crescendo” to kontynuacja powieści „Szeptem”. Po przeczytaniu pierwszej części serii aż nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu będę mogła poznać dalsze losy Nory, Patcha, Vee i innych bohaterów. Czy coś się zmieniło w życiu przyjaciół? Zagraża im jakieś niebezpieczeństwo? Tego dowiecie się oczywiście czytając drugą część serii.

SPOILER! SPOILER! SPOILER!
Po pierwszej części wiemy już, że Jules został pokonany, a Elliot leży w szpitalu. Dziewczyna dowiaduje się, że w jej żyłach płynie krew powiązana z Nefilami. Patch i Nora zostają parą, są szczęśliwi. Ale czy ich życiu zagraża jakieś niebezpieczeństwo?
KONIEC SPOILERU

Patch to wielka miłość Nory, jest także jej Aniołem Stróżem. On uratował jej życie, ona wyrwała go z otchłani potępionych. Są sobie przeznaczeni. Jednak sprawy przyjmują nieco inne obroty, kiedy dziewczyna dowiaduje sie, że Patch wydaje się zamieszany w niewyjaśnioną śmierć jej ojca. Dziewczynie grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. Gdyby tego było mało, para odsuwa się od siebie. Poznają innych ludzi. Czy na zawsze już pozostaną sobie obojętni?
Przyznam, że po „Crescendo” bardzo wiele się zmieniło i zrobiło się trochę niebezpiecznie. Na jaw wychodzą sprawy, o których żaden z bohaterów nie chciałby nic wiedzieć. Jednak muszą dowiedzieć sie prawdy – a może ona być bolesna. Wiele pytań znalazło swoje odpowiedzi, ale także pojawiło się kilka nowych, które czekają na swoją odpowiedź. Jednym z nurtujących mnie pytań po „Szeptem”  jest, co stało się z Elliotem? Otóż, o tym bohaterze nie ma nawet najmniejszej wzmianki. Autorka nawet nie zasugerowała co się z nim stało. Szkoda, bo liczyłam na to, że sprawa się wyjaśni. Jednakże moja ciekawość została w pewnym stopniu zaspokojona. W końcu w książce pojawiło się imię Patcha! Co prawda pod koniec, ale jednak. Co do innych bohaterów powiem, że ogromnie się zmienili i pojawiło się kilku nowych. Nora stała się odpowiedzialną dziewczyną, ale nie do końca zawsze wie, czego od życia chce. Przede wszystkim jest odważna i wie, jak zachować się w wielu ciężkich sytuacjach. Ale już na początku książki denerwowało mnie jej zachowanie wobec Patcha. Ale chłopak też do końca nie był fair. Ukrywał przed nią wiele rzeczy. Może i robił to w dobrej wierze, ale i tak zostało to przyjęte negatywnie… Jednakże widać, że bardzo zależy mu na Norze. Kiedy dziewczyna udaje, że ją zupełnie nie obchodzi, to za wszelką cenę próbuję się z nią skontaktować. Mogłabym rzec – w bardzo nietypowy, ale za to magiczny sposób. 

 

„Widziałam wszystko wyraźnie: jego gładkie słowa, czarne błyszczące oczy, doświadczenie z kłamstwem,...”


Polubiłam bohaterkę, którą nie darzyłam zbyt wielką sympatią – Vee. W tej części już nie jest taka żywiołowa. Może stało się to za sprawą pewnej osoby? Tego musicie dowieść sami. W „Crescendo” autorka bardziej bierze pod uwagę Rixona, który jest kolegą Patcha oraz nowego znajomego Nory – Scotta. Bardzo ich polubiłam. Nieco różnią się od siebie z charakteru, ale oboje będą starali się namieszać w życiu głównych bohaterów. Jednakże prawda i tak zawsze wyjdzie na jawa, kłamstwo ma krótkie nogi, a miłość potrafi przezwyciężyć wszystko.
Akcja w książce jest warta, cały czas coś się dzieje. Jest wiele nowych wątków i problemów. Z każdą stroną dowiadujemy się coraz to nowych wiadomości. Pani Fitzpatrick naprawdę potrafi zaskoczyć czytelnika. Pojawiło się wiele momentów, w których naprawdę nie wiedziałam, co stanie się dalej! A jakiej przyjemności można było doznać, kiedy własne przeczucia okazywały się prawdziwe. W tej kwestii ciężko było „wygrać” z autorką. Uważam to oczywiście za pozytywny aspekt, bo niewielu twórcom książek się to udaje. Urok nadal pozostał ten sam, co mnie cieszy, bo nie ma wymyślnego, wyidealizowanego świata, ale jest zwyczajny. Nora ma swoje codzienne życie, w którym i tak wydarzają się niecodzienne przypadki…
Do przeczytania „Crescendo” jak najbardziej zachęcam. Przede wszystkim tych czytelników, którzy mają już za sobą pierwszą część serii. Daję Wam słowo, że druga część jest równie dobra jak pierwsza, oczywiście pojawia się kilka minusów, ale wątpię by mogły one zepsuć książkę. Nadal wiele się dzieje, są nowe problemy, zagadki, pytania… Tym, którym nie spodobało się „Szeptem” również polecam tę książkę. Myślę, że po przeczytaniu jej Wasza opinia będzie bardziej pozytywna. 


9/10




Tak jakość U2 najbardziej kojarzy mi się z tą książką, ale czy "Zwykła miłość"? ; )

6 komentarzy:

  1. Zamierzam czytać w następny weekend :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To raczej nie moje klimaty, choć koleżanki próbowały mnie nakłonić - spasowałam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro zachęcasz, to muszę najpierw przeczytać pierwszą część.

    OdpowiedzUsuń
  4. Może przeczytam, choć rzadko sięgam po tego typu książki, ale U2 uwielbiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana do Liebster Award na wneka-ksiazek.blogspot.com
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń