#50
autor:
Gong Ji-young
tytuł: „Nasze szczęśliwe czasy”
wydawnictwo: Kwiaty Orientu
gatunek: powieści i opowiadania
data premiery: 12 lipca 2013r.
ilość stron: 314
tytuł: „Nasze szczęśliwe czasy”
wydawnictwo: Kwiaty Orientu
gatunek: powieści i opowiadania
data premiery: 12 lipca 2013r.
ilość stron: 314
I tak oto nastąpiła pięćdziesiąta
recenzja! Przypadła na „Nasze szczęśliwe czasy”. Książka wpadła do mnie całkiem
przypadkowo, bo przez spontanicznie wygrany konkurs. Szczerze mówiąc, na
początku nie chciałam jej czytać, coś mnie w niej odpychało. Może była to
niecodzienna okładka, na której widniał różaniec? Nie lubię książek o tematyce
boga i religii, aż do czasu… kiedy przeczytałam właśnie tę powieść.
Yu-jeong jest
trzydziestoparoletnią kobietą. Jakby się mogło wydawać – ma wszystko. Pochodzi
z bogatej rodziny, jest piękną i bardzo utalentowaną kobietą, a do tego całkiem
rozpoznawalną w swoim kraju. Niestety tak pięknie nie jest. Kobieta ma spore
problemy, które miały początek w dalekiej przeszłości, kiedy jako nastolatka
została zgwałcona. Próbowała kilka razy popełnić samobójstwo, lecz za każdym
razem jej się nie udawało. Za trzecim razem z pomocą przyszła jej ciotka
Monika, która jest zakonnicą. Postanawia sprawić jej swojego rodzaju terapię i
zabiera do więzienia. Tam obie poznają najgroźniejszego z więźniów skazanego na
karę śmierci – Yun-su. Po kilku spotkaniach maska spada z twarzy kobiety oraz
mężczyzny. Pojawia się uczucie…
Czy Yu-jeong będzie w stanie powstrzymać wyrok sądu i pomóc Yun-su w prawdziwym życiu?
Czy Yu-jeong będzie w stanie powstrzymać wyrok sądu i pomóc Yun-su w prawdziwym życiu?
Gong Ji-young jest jedną z
najbardziej znanych współczesnych pisarek koreańskich. Już na studiach zaczęła
interesować się pisarstwem. Jako studentka w latach ’80, kiedy w Korei odbywały
się liczne demonstracje przeciwko rządom, brała udział w protestach, które
następnie opisała w swojej pierwszej książce „Poranek”. Wiele jej powieści
porusza problemy kobiet oraz kwestie dyskryminacji niepełnosprawnych. Gong
Ji-young jest laureatką wielu prestiżowych nagród.
„Najważniejsze to umieć sobie z pewnych rzeczy zdawać sprawę. Jeśli istnieje różnica między „wiedzieć” a „zdawać sobie sprawę”, to polega ona na tym, że aby zdać sobie z czegoś sprawę, musisz najpierw poczuć ból.”
Książka ma bardzo ciekawą
tematykę. W ogóle to, że zdarzenia mają miejsce w Korei jest interesujące. Dla
Europejczyków jest to daleki kraj, o zupełnie innej kulturze. Dzięki powieści
możemy nieco zagłębić się w obyczaje tam panujące i poznać kilka zasad, którymi
kierują się tamtejsi ludzie. Przedstawia także imiona koreańskie, które bardzo
różnią się od tych „typowych”, które dobrze są nam znane. Przede wszystkim
przed oczy rzucają się stereotypy. Bo jeśli kobieta jest piękna, pochodzi z
dobrego domu i oświadcza się jej bogaty prawnik, to może chcieć czegoś więcej?
I tutaj pojawiają sie dobra materialne, których zwykły Koreańczyk nigdy nie
widzi na oczy. Yu-jeong jest znienawidzona przez matką, bo podobno ma wszystko,
czego dusza zapragnie. Nie bierze pod uwagę jej psychiki, która jest zupełnie
zniszczona przez okrutne zdarzenie z przeszłości. Kobieta nie potrafi sobie na
nowo ułożyć życia, nie jest w stanie nikomu zaufać. Takie konsekwencje są
gwałtu, ale przede wszystkim tego, że jej rodzina nie umiała w odpowiedni
sposób zareagować. W ten sposób czytelnik mógł poznać realia panujące w Korei
(jak się domyślacie, to nie tylko tam). Ale jeszcze śmieszniejszym pytaniem
jest, czy jeden z najgroźniejszych więźniów może żałować swojego czynu i zacząć
kochać oraz modlić się za innych? Oczywiście, że może! Yun-su jest bardzo
dobrym przykładem bohatera dynamicznego. W jego zachowaniu jak i toku myślenia
zaszło wiele zmian, oczywiście pozytywnych.
Najciekawszą bohaterką jest siostra
zakonna, znana jako „ciotka Monika”.
Kobieta ma ponad siedemdziesiąt lat, a wciąż jest niezwykle energiczną,
dynamiczną i dobrą osobą. Kiedy trzeba pocieszyć – pocieszy, płakać – płacze, a
okrzyczeć i prawić gatki moralne – także to robi. Moje serce podbiła od samego
początku, kiedy zrobiła wielkie wejście w życie swojej bratanicy. Myślę, że
sami to zauważycie podczas czytania „Naszych szczęśliwych czasów”.
Pięknie przedstawiony jest wątek
miłosny. Mówią, że właśnie to uczucie potrafi znosić wszystkie cierpienia i
omijać każdą z przeszkód. Yu-jeong i Yun-su także się o tym przekonali. Ich
miłość kwitła z każdym cotygodniowym spotkaniem i pomimo, iż mieli dla siebie
tylko kilka godzin, pokochali się. Mogłoby się wydawać niemożliwe, że ktoś
pokocha więźnia, lub kobietę z kilkoma próbami samobójczymi. A jednak – to
właśnie prawdziwa miłość. Ta para udowadnia ludziom to, że każdy z nas ma wady,
ale także każdy na kogoś zasługuje. Nie trzeba także niewiadomo ile czasu by
pokochać; wystarczy tylko kilka godzin w tygodniu…
„-Dopóki cię nie spotkałem, nie sądziłem, że kobieta z twojej klasy społecznej może cierpieć i chcieć umrzeć i że ta kobieta może żyć w innym miejscu tego samego świata, co ja. Nawet bogaci cierpią. Mimo wykształcenia możesz nadal nic nie wiedzieć.”
Przyszła pora powiedzieć o tym,
czego najbardziej się obawiałam: religia. Autorka często o niej wspomina, nic
dziwnego, przecież jedna z głównych bohaterek jest zakonnicą. Ale przyznam, że
mówi o niej w ciekawy sposób, najczęściej podczas spotkań z Yu-sun. Katolik nie
dowiedziałby się niczego nowego. Częste rozmowy z siostrą Moniką dają skutki:
więzień coraz częściej zaczyna się modlić, wierzy w Boga, a jego tok myślenia i
zachowanie diametralnie się zmieniają.
Dlaczego polecam książkę? Bo
uczy! Przede wszystkim miłości, życia i totalnie obala utarte stereotypy.
Dzięki niej spojrzycie trochę pod innym kątem na wiarę chrześcijańską. Dowiecie
się wielu ciekawostek dotyczących Korei; zasad w niej panujących, kultury i
wiele innych. Poznacie także życie codzienne ubogich ludzi i standard jaki tam
panuje, a nieraz się wzruszycie. Nie przerażajcie się tytułem, jak ja, tylko
bierzcie książkę w swoje ręce i czytajcie, czytajcie!
10/10
Zaskoczyłaś mnie tą pozycją. :)
OdpowiedzUsuńPozytywnie oczywiście :)
I chyba muszę ją przeczytać...
Koniecznie muszę przeczytać tę książkę! Koniecznie!!
OdpowiedzUsuńSkoro tak bardzo zachęcasz:)
OdpowiedzUsuńCieszę się z tak pozytywnej opinii, ponieważ książkę już mam i tylko czeka na swoje przeczytanie :)
OdpowiedzUsuńMówisz, że warto. hmm. Zapamiętam sobie tytuł. Na pewno kiedyś przeczytam
OdpowiedzUsuńOkładka jest mocna, naprawdę. Wysoka ocena, z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńMuszę(!) ją przeczytać. Zmieniłaś mi nieco plany, ale trudno :) Ta książka trafia na pierwszą pozycji mojej listy. Wspaniale ją opisałaś.
OdpowiedzUsuńZachęciłaś :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę ją zdobyć! Po twojej recenzji mam na nią wielką ochotę :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam! ;)
OdpowiedzUsuń