#64
autor: Martines
tytuł: „Ostateczna manipulacja”
gatunek: powieść
wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
data premiery: 10 marca 2014r.
ilość stron: 151
autor: Martines
tytuł: „Ostateczna manipulacja”
gatunek: powieść
wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
data premiery: 10 marca 2014r.
ilość stron: 151
Bohaterem książki jest Adam
Giters, zawodowo zajmujący się wpływaniem na „właściwe” podejmowanie decyzji
przez obiekty manipulacji. Uważa się za kogoś w rodzaju lobbysty zmieszanego z
tajnym agentem. Wszystko to robi na zlecenie i w ten sposób zarabia na życie. A
to skłoni jakąś restauratorkę do kupna tej, a nie innej restauracji, a to
pomoże dobrze sytuowanemu karłowi zostać burmistrzem jakiegoś miasteczka na
dalekiej prowincji… W pewnym momencie bohater zaczyna wikłać się w związek
z kobietą, która jest obiektem zlecenia. W końcu przyjmuje do wiadomości, że
jest w niej zakochany. Kobieta także odwzajemnia jego uczucie. Zostają parą.
Ale.. czy wiedzą o sobie wszystko? Adam na skutek tej znajomości i paru innych
zbiegów okoliczności wikła się głębiej w coraz grubsze afery.
Zapowiadało się ciekawie. Tytuł
interesujący, kontrowersyjna okładka. Nic, tylko czytać! Tak też zrobiłam i
zaczęłam. Na początku książki poznajemy głównego bohatera czyli Adama i jego
nową znajomą, Martę. Już kilka stron później można się dowiedzieć czym zajmuje
się mężczyzna. Wynika to z pewnej sytuacji i jednego telefonu. Po kilku
rozdziałach nie było już tak kolorowo. Próbowałam skupić się na czytaniu i
zrozumieniu książki, ale po prostu się nie dało. Pisana jest ciekawym językiem,
mogłabym powiedzieć, że niekiedy pięknym. Było bardzo dużo porównań i metafor.
To jedyne jej zalety. Do plusów mogę zaliczyć także to, że „Ostateczna
manipulacja” to bardzo krótka opowiastka i nie trzeba się męczyć dłużej niż sto
pięćdziesiąt stron. Pojawiło się dużo błędów językowych, zazwyczaj w narracji.
Cała akcja książki byłaby może
bardziej ciekawa, gdyby była wiarygodna. Zdarzenia, które miały miejsce w
historii Adama i jego znajomych nigdy nie zdarzyłyby się w realnym świecie.
Zwrotów akcji jest co niemiara. Raz opowieść ciągnie się w nieskończoność,
wieje nudą, a za chwilę nadchodzi moment, kiedy pojawia się tyle zdarzeń, że
czytelnikowi naprawdę trudno jest za nimi nadążyć. Bohater raz jest na plaży, a
potem już bierze udział w misji, o której prawie nic nie wiemy. Pojawia się
dużo błędów logicznych, np. wspomniane jest, że Adam wybrał się z kolegami na
polowanie, a przez całą dalszą część książki wiemy, że Adam działał sam. To
tylko kropla w morzu. Można zauważyć też, że bohaterowie byli niezwykle naiwni,
a wszystko co robili udawało się w stu procentach. Pojawia się ich kilku.
Przede wszystkim są nimi mężczyźni, natomiast dowiadujemy się tylko o dwóch
kobietach. Postaci są przedstawieni pośrednio. Chyba żadna cecha wewnętrzna ani
zewnętrzna nie jest podana bezpośrednio. No, może oprócz Adama i Marty. O
mężczyźnie jest mowa cały czas.
Czy książka niesie ze sobą jakieś
przesłanie? A może uwidacznia niektóre problemy? Nie wiem. Naprawdę, nie wiem.
„Ostateczna manipulacja” została napisana tak chaotycznie, że większości
zdarzeń nie pamiętam, a co dopiero mówić tutaj o problemach czy o przesłaniu. Trochę
zamieszana jest tutaj polityka. Przede wszystkim, jeśli chodzi o tytułową
ostateczną manipulację. Tego dowiecie się czytając tenże utwór.
„Ostateczna manipulacja” to
bardzo krótka opowiastka. Jeśli znajdziecie tę książkę w księgarni lub w innym
miejscu i zapragniecie ją zdobyć, to radzę się dobrze zastanowić. Ja jej nie
polecam. Jest nudna, a po jej przeczytaniu czytelnik nawet nie będzie wiedział
o czym jest. Jeśli jednak kupicie ją, to nie wymagajcie wiele. Co może zmieścić
się w stu pięćdziesięciu stronach? Może ona zachwycić jedynie niewymagających
czytelników i tych, którym zupełnie nie przeszkadza chaos w książce. Tak więc,
jeśli lubisz, kiedy zdarzenia mieszają się ze sobą, akcja jest niezrównoważona,
a bohaterowie prawie w ogóle nie są przedstawieni, to „Ostateczna manipulacja”
jest właśnie dla Ciebie!
3/10
Za przybliżenie mi historii Adama dziękuję portalowi Sztukater.pl
Okładka zapowiadała coś ciekawszego, ale jednak podziękuję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
NIeeeee, to nie dla mnie ;p
OdpowiedzUsuńDzięki za ostrzeżenie:)
OdpowiedzUsuńCóż, szkoda tej ksiażki. Ale widzę, że nie warto się nad nią pochylać.
OdpowiedzUsuńNie znałam książki do teraz - może to i dobrze? Będę się od niej trzymała z daleka...
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że przeczytałam Twoją recenzję - szkoda mi czasu na tego typu lektury...
OdpowiedzUsuńMega nie trafiona okładka, i widzę że również jej treść, nie skusze się na pewno :)
OdpowiedzUsuń