#55
autor:
Eric – Emmanuel Schmitt
tytuł: „Trucicielka i inne opowiadania”
gatunek: zbiór opowiadań
wydawnictwo: Znak
data premiery: 28 marca 2011r.
ilość stron: 246
tytuł: „Trucicielka i inne opowiadania”
gatunek: zbiór opowiadań
wydawnictwo: Znak
data premiery: 28 marca 2011r.
ilość stron: 246
Eric – Emmanuel Schmitt jest mi
znany z książek takich jak „Oskar i pani Róża”, „Zapasy z życiem”, „Odette i
inne historie miłosne” oraz „Kiedy byłem dziełem sztuki”. Ta ostatnia przypadła
mi najbardziej do gustu, chociaż inne dzieła także były wspaniałe. Nie ma to
jak sięgnąć po coś od ulubionego autora!
Jak można wywnioskować z nazwy,
poznamy kilka opowiadań. Będą nimi tytułowa Trucicielka, „Powrót”, „Koncert Pamięci anioła” i „Elizejska miłość”.
Przybliżę Wam w skrócie tematykę tych czterech historii.
„Trucicielka”:
Marie Maurestier jest
siedemdziesięcioletnią kobietą mieszkającą w miasteczku Saint – Sorlin. Można
by rzec, że jest jego główną atrakcją. Media rozpisywały się o niej i robią to
nadal. Stało się to przez aferę, jaka wynika z udziałem kobiety. Przypuszczano
i oskarżano ją o zabicie swoich trzech mężów i kochanka. Kobieta nie przyznała
się do winy i wraz ze swoim adwokatem wygrała proces sądowy. Mimo, że jest
niewinna, to mieszkańcy traktują ją zupełnie przeciwnie. Dla nich nadal została
jako „trucicielka”. Kiedy do parafii przybywa nowy proboszcz, Marie postanawia
wyznać mu prawdę na spowiedzi. Czy naprawdę żałuje swoich grzechów i chce
przyznać się do winy? A może jest to manipulacja?
„Powrót”:
Greg jest marynarzem pracującym
na statku. Prawie w ogóle nie ma go w domu. Ma cztery córki i żonę, są od
siebie bardzo oddaleni. Pewnego dnia na statek przybywa telegram, w którym ktoś
napisał, że mężczyzna stracił jedną ze swoich córek. Zaczyna się zastanawiać,
która z nich może nią być. Nie może pogodzić się z tym, jak mało czasu
poświęcał swojej rodzinie.
Czy będzie już za późno na jakąkolwiek zmianę?
Czy będzie już za późno na jakąkolwiek zmianę?
„Koncert Pamięci anioła”:
Na obozie sportowo – muzycznym
spotyka się dwóch bardzo uzdolnionych chłopaków. Chris, utalentowany pianista
zazdrości prawie wszystkiego Axelowi, wybitnemu skrzypkowi. Rywalizuje i
konkuruje z nim kiedy oraz gdzie tylko się da. Chłopak jest ambitny, czasem aż
zbyt ambitny… czy przez to może dojść do tragedii, która na zawsze odmieni ich
losy? A może zamienią się charakterami i sposobem bycia?
„Elizejska miłość”:
Catherine i Henri są małżeństwem
od wielu lat. zawsze byli przy sobie i wspierali się nawzajem. Jednak coś się
zmieniło. Od kiedy mężczyzna został prezydentem, kobieta czuje, że ni poświęca
jej wystarczającej ilości czasu. Wyznaje mu, że go nie kocha – Henri jest
załamany. Czy znajdzie się coś, co może ich pogodzić i pomoże wrócić do dawnych
czasów?
Każde z opowiadań porusza trochę
inne problemy niż pozostałe, ale wszystkie są wzruszające. Mnie najbardziej
spodobało się trzecie, bardzo mnie poruszyło. Daje sporo do myślenia w
kontekście rywalizacji. Przede wszystkim
poruszony jest problem miłości, jak w wielu historiach Schmitta. Można to
zauważyć w „Elizejskiej miłości”, „Powrocie” i co nieco w „Trucicielce”. Bohaterowi są ciekawi, każdy inny. Zaczynając
od zgorzkniałej, niemiłej Marie poprzez zapracowanego Grega, nieznającego
zdrowej rywalizacji Chrisa, a kończąc na zbyt podejrzliwym prezydencie. Na końcu książki znajdziecie dziennik autora,
w którym pan Schmitt opisuje powstawanie książki, przemyślenia i okoliczności
jakie się z tym wiązały.
Co więcej mogę powiedzieć o
książce? Wydaje mi się, że już raczej nic. Recenzja krótka, ale za to
przybliżyłam Wam dokładnie treści opowiadań. Nie chcę spolerować, dlatego tak
niewiele napisałam przy swojej opinii. Książkę polecam miłośnikom literatury
Schmitta, nie zawiedziecie się. Dodatkowym plusem jest dziennik autora, do
którego zachęcam zajrzeć. Można się tam dowiedzieć sporo u samym Ericu –
Emmanuelu Schmittcie.
8/10
Schmitt jest moim wielkim czytelniczym wyrzutem. Kiedyś go czytałam bardzo namiętnie, potem przestałam... Teraz powoli odkrywam, ile mam do nadrobienia... Ilość książek rośnie, ale mimo to nie mogę się zmobilizować do tego, żeby się na niego zabrać...
OdpowiedzUsuń"Trucicielkę" czytałam jakiś czas temu. Teraz chyba wznowiono jej edycję i wydano w pockecie. To jedna z lepszych książek Schmitta, choć znowu tytułowe opowiadanie - przynajmniej wg mnie - jest nieco gorsze niż pozostałe. Bardzo się cieszę, że ta książka przypadła Ci go gustu.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą co do tytułowej "Trucicielki". Mnie najbardziej przypadł do gustu "Koncert Pamięci anioła" <3
UsuńMnie też, choć "Powrót" również mnie urzekł.
UsuńMuszę sobie odświeżyć tę książkę :D
Koniecznie ;)
UsuńNie przepadam za antologiami, ale może się skuszę ten jeden raz? :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już kiedyś i właśnie teraz czytam ponownie :) Schmitt jest niezastąpiony, dlatego uciekam zatracać się w "Trucicielce" :)
OdpowiedzUsuńWlasnie wczoraj pozyczylam od znajomej. Mam nadzieje, ze i mi sie spodoba :)
OdpowiedzUsuńTrucicielka znajduje się na mojej chcieliście. Bardzo bardzo bym chciała przeczytać i mieć swój egzemplarz, może kiedyś się uda :)
OdpowiedzUsuńSchmitt to już klasa sama w sobie. Tworzy lepsze i gorsze książki, ale nawet te który wyszły mu najmniej nie są złe :) http://miye.eu/
OdpowiedzUsuńZe Schmittem miałam już parę razy styczność i kilka jego książek stoi w mojej biblioteczce. Ale nie zawsze przypadał mi do gustu. Tę książkę odebrałam chyba nieco inaczej, ale to można zrzucić na karby innego gustu, czy też sytuacji, w której czytałam... Mnie również najbardziej podobało się trzecie opowiadanie :) Jednak chyba aż tak wysokiej oceny bym nie wystawiła.
OdpowiedzUsuń