piątek, 3 stycznia 2014

RECENZJA: "Potęga miłości"



        028. autor: Elizabeth Chandler
         tytuł: „Potęga miłości”
         seria: II część „Pocałunku Anioła”
         gatunek: paranormalny romans
         wydawnictwo: Wydawnictwo Śląskie
         rok wydania: 28 marca 2012r.
         ilość stron: 214

„Potęga miłości” to druga część „Pocałunku Anioła” autorstwa Mary Claire Helldorfer, która działa pod pseudonimem literackim jako Elizabeth Chandler. Obie książki zaliczane są do gatunku paranormal romance. Pierwsza część opowiada o Tristanie, który po wypadku stał się aniołem. Za wszelką cenę chce chronić swoją ukochaną przed siłami zła, które czyhają na nią z każdej strony. W części drugiej chłopak podejrzewa, że jego śmierć nie była przypadkiem, ktoś chciał, aby szybko zakończył życie. Czy jego podejrzenia są prawdziwe?

„Potęga miłości” to walka Tristana o Ivy. Chłopak stara się jak może, by ukochana w końcu go zauważyła i uwierzyła w istnienie Aniołów. Zrządzenie losu doprowadza do tego, że dziewczyna nie  wierzy w te stworzenia i zaprzecza im. Jest jednak ktoś, w kim chłopak pokłada wszystkie swoje nadzieje. Philip – brat Ivy. Pytanie zasadnicze brzmi: czy tej dwójce uda się uchronić od niebezpieczeństwa dziewczynę? Dowiecie się tego, oczywiście, czytając „Potęgę miłości”.

Już na początku powiem, że baardzo ciężko było mi się zabrać za pisanie tej recenzji. Przyłożyło się do tego wiele czynników. Między innymi brak czasu spowodowany świątecznymi przygotowaniami, ale przede wszystkim rozczarowanie książką. Spodziewałam się czegoś o wiele lepszego. Pierwsza część była w porządku. Seria jest krótka, ale autorka mogła się bardziej postarać. Mogła rozwinąć to 214 stron. Uważam, że poprzednia część była lepsza. Działo się w niej dużo, wątki były rozwinięte, a zakończenie wręcz zmuszało do przeczytania kolejnej książki tejże serii. Niczego nowego się nie dowiedziałam. Przykro mi to stwierdzać, ale tak jest. nie pojawił się ani jeden nowy bohater, o tych „podstawowych” nie było większej wzmianki. Przez cały utwór autorka opowiadała o walce Tristana, jego próbach, wzlotach i upadkach. Denerwowało mnie zachowanie Ivy. Dziewczyna sama nie wiedziała czego chce. Oczywiście, miała żałobę po zmarłym chłopaku, tęskniła za nim i nie potrafiła sobie ułożyć życia bez niego. Jednakże robiła rzeczy, które były wbrew jej sumieniu, była o to zła na siebie, ale i tak to robiła. Zaprzeczała sobie.
To są wszystkie wady, jakie zauważyłam w „Potędze miłości”.

Przejdźmy zatem do pozytywów.

Podoba mi się wątek miłosny. Książka pokazuje, że nawet śmierć nie może rozdzielić prawdziwej miłości. Ona zawsze będzie istniała. Wisienki na torcie dodaje nam wątek paranormalny, którego nie dałoby się zastąpić niczym innym. Nie chodzi tylko o uczucie łączące Tristana i Ivy, ale także o dziewczynę i jej młodszego brata – Philipa. Sytuacja między rodzeństwem jest nieco napięta. W „Pocałunku Anioła” dokładnie było widać ich przywiązanie do siebie. Teraz jest wręcz odwrotnie. Wszystko to przez utraconą wiarę w Anioły Ivy i zyskaną Philipa. Nie tylko ten aspekt tak ich podzielił. W życiu dziewczyny pojawił się kolejny chłopak – przyszywany brat. Nie chcę w mojej recenzji niczego spolerować, nie potrafiłabym zrobić Wam czegoś tak okrutnego.  Wspomnę tylko jednym słowem, że chłopak bardzo namiesza.

W bohaterach nie zaszły jakieś większe zmiany. Ivy jest załamana, Tristan próbuje się nie poddawać, ale sam nie wie na ile wystarczy mu sił. Postacią, którą ogromnie polubiłam jest Lacy – Anioł, który pomaga chłopakowi w wypełnianiu jego misji. Dziewczyna zginęła w wypadku lotniczym. Jest niewiele starsza od Tristana. Bardzo podoba mi się jej charakter i sposób bycia. W pewnym momencie rzuca sarkastycznymi uwagami gdzie popadnie, a w następnym zachowuje się jak „ciocia samo dobro.” Ciężko będzie mi się rozstać z tą postacią.

Plus dla autorki należy się za pomysłowość. Muszę stwierdzić, że zaskoczyła mnie pewnym zwrotem akcji. Niestety tylko jednym. Mam nadzieję, że sami dowiecie się o tym czytając zakończenie tejże książki. 

Dzieło Elizabeth Chandler polecam tym, którzy mieli już spotkanie z „Pocałunkiem Anioła”. Mam nadzieję, że wywrze na Was większe wrażenie niż na mnie. Jak wspomniałam w recenzji poprzedniej części – seria idealnie nadaje się na nudne zimowe wieczory, których na pewno nie zabraknie przez następne dwa miesiące. 

„Potęga miłości” dostaje ode mnie 6,5/10 gwiazdek!

12 komentarzy:

  1. Nie dla mnie :( Hm, czy mi się wydaje, czy coś się zmieniło w blogu? ;>

    http://po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, zmienił się wygląd bloga ;D mam nadzieję, że teraz jest lepiej ^^

      Usuń
  2. Raczej nie sięgnę po tę pozycję. Wydaje mi się zbyt banalna i nieoryginalna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta książka nie będzie długo zapamiętana przez czytelników, jest lekka.

      Usuń
  3. Czytałam tą książkę i kolejną i zgodzę się z tb dobra jest na długie wieczory. Jednak wydaję mi się, że pierwsze części były nieco nudniejsze od nastepnych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że już nie sięgnę po następne... :C

      Usuń
  4. Nie czytałam jeszcze pierwszej części, więc pewnie zaczęłabym do niej. Piękna okładka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka rzeczywiście ładna, ale treść... :(

      Usuń
  5. 'Paranormal Romance', 'Tristan' i 'Anioł' - trzy słowa, które przyciągnęły moja uwagę już na początku recenzji i od razu pomyślałam, że to coś dla mnie. Potem jednak zaczęłam czytać dalej i mój zapał do czytania powoli wygasł.
    Cała seria jeszcze przede mną, a o pierwszej części wyrażałaś się trochę bardziej pozytywnie, więc może się kiedyś jednak skuszę. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiele słyszałam o tej serii, jednak nie jestem do niej przekonana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dalekiej przyszłości zawsze możesz po nią sięgnąć, niekoniecznie teraz (;

      Usuń