wtorek, 12 sierpnia 2014

Alice Peterson - "Mężczyzna od poniedziałku do piątku"



„Mężczyzna od poniedziałku do piątku”


W życiu bywają chwile dobre, ale także te, których nie mamy ochoty wspominać. Bardzo często przyczynia się do tego jedna osoba. Kiedy tracimy kogoś ważnego, nasz świat się wali i nie potrafimy znaleźć sensu, by żyć dalej. Nagle nadchodzi czas na zmiany. Ale, czy wszyscy są na nie gotowi?
Gilly Brown ma prawie trzydzieści pięć lat. jest mocno uzależniona od swojego czworonoga, Ruskina. Postanawia poszukać miłości. Po tym, jak Edward zostawił ją dwa tygodnie przed ślubem, doszła do siebie tylko dzięki pomocy i wsparciu wspaniałych przyjaciół. Mimo że jej życie legło w gruzach, postanawia jeszcze raz spróbować odnaleźć szczęście. Kobieta przechodzi kryzys finansowy. Zgadza się więc na wynajem jednego z pokojów w swoim domu od poniedziałku aż do piątku. Pewnego dnia zjawia się u niej klient, Jack Baker, przystojny producent reality show. Dodatkowe dochody bardzo się przydają, ale Gilly cieszy też nowa znajomość. Przyjaciele i rodzina uważają, że Jack to doskonały balsam dla jej duszy. Innego zdania jest jedynie Guy, najnowszy znajomy Gilly.
Co takiego widzi i dlaczego tak bardzo nie podoba mu się Jack? Czy Gilly odnajdzie szczęście i miłość u boku nowego lokatora? Jaką tajemnicę skrywa rozrywkowy Jack Baker?
Kto zostanie z Gilly nie tylko od poniedziałku do piątku, ale i na całe życie?
Alice Peterson mieszka w Londynie. W chwilach wolnych od pisania wychodzi na spacery z Panem Darcym, swoim psem rasy Lucas Terrier, spotyka się z przyjaciółmi, chodzi do kina, gra w karty. Mówi, że należy pisać z serca i o tym, co cię otacza. Czytelniczki cenią sobie w jej książkach ciepło i humor, poruszanie ważnych tematów codziennego życia.
Na początku myślałam, że mogę tę książkę zaliczyć do literatury kobiecej, którą uwielbiam. Niestety, to zwykły romans. Już na początku nie liczyłam na to, żeby była to jakaś specjalnie lotna pozycja. I nie przeliczyłam się. W utworze dominuje miłość, a raczej łaknienie jej przez główną bohaterkę. Uwidacznia się schemat. Trzydziestoparoletnia kobieta pozostawiona przez ukochanego nie wie co zrobić ze swoim życiem, za pomocą przyjaciół postanawia poznać kogoś innego. Nie ma tutaj niczego, co mogłoby czytelnika zaskoczyć lub czego by się nie spodziewał. Denerwowały mnie wszechobecne psy. Lubię te niezwykle przyjacielskie zwierzęta, ale tym razem mnie denerwowały. Uwaga skupiała się szczególnie wokół jednego – Ruskina (zwierzę właścicielki).
Pojawiło się kilkoro bohaterów. Nawet całkiem sporo. Po połowie książki zaczęłam ich od siebie odróżniać. Co było tego powodem? Autorka w ogóle ich nie przedstawiła! Ani wyglądu zewnętrznego ani wewnętrznego. Niektórych cech czytelnik mógł się bez problemu domyślić, ale uważam, że pani Peterson powinna chociaż w paru zdaniach opisać w jakikolwiek postać. W ogóle, nic nie było dokładnie opisane. Niektóre momenty były zagięciem czasoprzestrzeni. Bohaterka w jednej chwili była w parku z przyjaciółmi, a w drugiej pojawiała się w zupełnie innym miejscu.
Za ogromny minus uważam błędy interpunkcyjne i ortograficzne pojawiające się w dużej ilości w książce. Po jakimś czasie stały się irytujące. W kwestii zapisania dialogów nie mam uwag.
„Mężczyzna od poniedziałku do piątku” to powieść wielowątkowa. Jedyny, jaki szczególnie pozytywnie zapisał się w mojej pamięci dotyczył przeszłości Gilly i jej brata Nicka. Rodzeństwo nie miało łatwego dzieciństwa po utracie młodszej siostry i odejściu matki. Podobał mi się sposób, w jaki autorka opisywała sytuacje sprzed kilkunastu lat dotyczące właśnie domu Brownów.
Lektura jest bardzo lekka, nie da się jej czytać dłużej nić trzy dni. Należy do rodzaju „odmóżdżaczy”, przy których można się zrelaksować i niczym nie przejmować. Pomimo kilku wad, polecam. Idealnie nada się dla czytelników, którym wciąż brakuje czasu na podróż z książką. Dobrze przy niej bawić się będą także miłośnicy romansów.

6/10




 #83

autor: Alice Peterson
tytuł: „Mężczyzna od poniedziałku do piątku”
gatunek: romans

wydawnictwo: Replika

data premiery: 4 lutego 2014r.

ilość stron: 348

                                                   Dziękuję portalowi Sztukater.pl za umożliwienie mi przeczytania książki 
 

9 komentarzy:

  1. Właśnie takiej lektury teraz mi potrzeba ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się,że na wakacje idealna! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię takie książki więc chętnie przeczytam :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach, czyli na chwilę obecną nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na "odmóżdżacze" zawsze jest wyśmienita pora :) Będę ją mieć na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  6. I takie książki są nam potrzebne, by się zrelaksować. Jeśli będę miała okazję to zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawa, kolorowa okładka, wnętrze też niczego sobie bardzo chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na typowy romans ochoty jakoś nie mam :)

    OdpowiedzUsuń