środa, 25 czerwca 2014

"Mechaniczny Anioł"



 



#73
autor: Cassandra Clare
tytuł: „Mechaniczny Anioł”
seria: „Diabelskie Maszyny”
gatunek: paranormalny romans
wydawnictwo:  Wydawnictwo MAG
data premiery: 20 listopada 2013r.
ilość stron: 467





Nareszcie nadarzyła się okazja do przeczytania kolejnej serii jednej z moich ulubionych autorek. Cassandra Clare zachwyciła mnie pięcioma wspaniałymi częściami „Darów Anioła”, z niecierpliwością czekam a polskie wydanie ostatniej.
„Mechaniczny Anioł” rozpoczyna trylogię „Diabelskich Maszyn” , a cała seria to prequel „Darów Anioła”. Czy po przeczytaniu otrzymałam to, czego się spodziewałam? Tego dowiecie się czytając moją recenzję.
Mówią, że magia jest niebezpieczna, ale miłość jeszcze bardziej. Szesnastoletnia Tessa Gray pokonuje ocean, żeby odnaleźć brata. Celem jej podróży jest Anglia za czasów panowania królowej Wiktorii. Niestety zostaje oszukana i nie spotyka brata. Zostaje porwana przez Mroczne Siostry, członkinie tajnej organizacji zwanej Klubem Pandemonium. Dziewczyna wkrótce dowiaduje się, że jest Podziemną z rzadkim darem zmieniania się w inną osobę. W londyńskim Podziemnym Świecie, w którym po ulicach przemykają wampiry, czarownicy i inne nadnaturalne istoty, czeka na nią coś strasznego. Tylko Nocni Łowcy, wojownicy ratujący świat przed demonami, utrzymują porządek w tym chaosie. Człowiek zwany Mistrzem - tajemnicza postać kierująca Klubem - nie zatrzyma się przed niczym, żeby wykorzystać jej moc. Pozbawiona przyjaciół, ścigana Tessa znajduje schronienie w londyńskim Instytucie Nocnych Łowców, którzy przyrzekają, że znajdą jej brata, jeśli ona wykorzysta swój dar, żeby im pomóc. Tam poznaje dwójkę przyjaciół - Jamesa, którego krucha uroda skrywa groźny sekret, i niebieskookiego Willa, zniechęcający do siebie wszystkich swym sarkastycznym humorem i zmiennymi nastrojami… wszystkich oprócz Tessy. Chłopcy zaczynają ją fascynować. W miarę jak w trakcie swoich poszukiwań, grupa Nocnych Łowców zostaje wciągnieta w intrygę, grożącą ich zagładą. Tessa uświadamia sobie, że będzie musiała wybierać między ratowaniem brata a pomaganiem nowym przyjaciołom, którzy próbują ratować świat… i że miłość potrafi być najbardziej niebezpieczną magią.
Już pierwsze zdanie prologu mówi nam, że książka nie będzie zwykłą fantastyczną opowiastką. Bo kto zaczyna utwór od zabijania demona? Taki klimat już od początku potrafi stworzyć tylko Cassandra Clare. To coś wspaniałego móc ponownie czytać o Nocnych Łowcach oraz ich nieraz mrocznych przygodach. Pojawiają się także wampiry, czarownicy, faerie i wiele innych nadnaturalnych stworzeń.

„- Will! – zawołał. – Will, dziewczyna mnie ugryzła!
        - Naprawdę, Henry?
        (…)
         - Bardzo brzydko jest gryźć ludzi – rzekł karcącym tonem. – Niegrzecznie. Nikt tego pani nigdy nie mówił?
         - Niegrzecznie jest również znienacka obłapiać damy, którym nie zostało się przedstawionym – odparowała Tessa. – Nikt panu tego nigdy nie mówił?”

Główną bohaterką jest Tesaa, nic więc dziwnego, że większość uwagi jest poświęcona właśnie jej. Nie napisałam „cała uwaga”, lecz „większość”. Pojawiło się całkiem sporo bohaterów, którym autorka także poświęciła dostatnią ilość uwagi. Każdy z nich został dokładnie przedstawiony z zewnątrz jak i wewnątrz. Pojawiła się Jessamine, Charlotte, Henry, Thomas, Agatha, Sophie, Nathaniel, Magnus Bane, Camille… Kilku z nich znam z „Darów Anioła”. Nic dziwnego, w końcu to istoty nieśmiertelne. Po raz pierwszy pojawił się we mnie ogromny dylemat dotyczący pewnej dwójki chłopców. I znowu się zakochałam (jakkolwiek to brzmi XD). Will i Jem to chodzące przeciwieństwa – z wyglądu jak i z charakteru. William to niebieskooki brunet o trochę przydługawych włosach. Nie jest lubiany. Dlaczego? Arogancja, wisielcze poczucie humoru, zmiana nastrojów i obrażanie się na cały świta to jego cechy dominujące. Dlatego jest w nim „to coś”. Należy do grona niebezpiecznych chłopców, jest odważny, wytrwały i… czuły? Tak, potrafi taki być. To właśnie swoimi odpychającymi cechami zaintrygował Tessę.
James jest spokojnym, opanowanym i odpowiedzialnym chłopcem. Jego słowa nie są rzucane na wiatr, potrafi pocieszyć i wstawić się za przyjacielem nawet w najbardziej beznadziejnej sytuacji. To blondyn o szarych oczach i niemalże białej skórze. Staje się przyjacielem Tessy, nie dochodzi między nimi do żadnego większego zbliżenia. Dziewczyna nawet nie zdaje sobie sprawy, że chłopak jest w niej zakochany.
Will i Jem są parabatai, zupełnie jakby byli braćmi. Ale każdy z nich skrywa jakiś sekret.
Jeśli chodzi o samą Tessę, to wywarła na mnie dobre wrażenie. Mogłaby się wydawać krucha i lękliwa po tym co przeszła, ale tak zupełnie nie jest. Nieraz wykazała się ogromną odwagą, zachowywała zimną krew i nie była łatwowierna. Nie opuszczała swoich nowych przyjaciół, stawała się ich pomagać jak tylko mogła. Jedyny problem to oczywiście uczucia. Myślę, że o wiele więcej dowiem się w kolejnej części trylogii.
Naprawdę jestem bardzo ciekawa jak dalej potoczą się losy tej trójki. W końcu jedna dziewczyna i dwóch chłopców.

„Równie wspaniale jest kochać, jak być kochanym. Miłości nie da się zmarnować.”

Problemów, pytań bez odpowiedzi i zagadek pojawiło się całkiem sporo. Z każdą stroną robi się coraz bardziej ciekawiej, czytelnik nie może się doczekać co stanie się w następnym rozdziale. Cassandra Clare doskonale trzyma akcję w napięciu, o czym świadczy ostatnie zdanie w epilogu, które jest pytaniem.  Pomimo tak wielu bohaterów, każdy z nich jest inny. Nie przypominam sobie chociażby dwóch postaci, które miałyby chociaż jedną podobną cechę. Wszyscy czymś się od siebie różnią.
Sama tematyka, jaka pojawiła się w „Mechanicznym Aniele” jest całkiem ciekawa. Nawet jeśli chciałabym to w jakiś sposób wyjaśnić, nie mogę. Nawet najmniejsze zdanie mogłoby się okazać ogromnym spoilerem. Tym razem musicie uwierzyć mi na słowo.
Najciekawszymi wątkami są  te, które dotyczą miłości, przyjaźni oraz walki Nocnych Łowców z istotami Podziemnymi. Muszę zaznaczyć, że każdy z nich jest dokładnie rozwinięty i nic nie pozostaje niewyjaśnione.
Autorka skupiła się i na dialogach, i na opisach, które są bardzo dokładne. Dzięki nim wszystko wspaniale uwidacznia się w naszej wyobraźni. Czytając, niemalże czułam się, jakbym była w skórze bohatera. W paru momentach byłam bliska płaczu, a w niektórych podśmiechiwałam się pod nosem.
„Mechaniczny Anioł” to wspaniały początek „Diabelskich Maszyn”. Książka wywarła na mnie ogromne wrażenie pod każdym względem. Pani Clare po raz kolejny włożyła w swoje dzieło całe serce. Polecam przede wszystkim miłośnikom literatury paranormal romance, nie zawiedziecie się! Przekonuję także tych, którzy wahają się nad sięgnięciem po pierwszą część „Diabelskich Maszyn”.

10/10

8 komentarzy:

  1. Uwielbiam książkę :D Zresztą jak całą trylogię :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta seria zbiera same dobre recenzje, w wakacje może się na nią skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Poluję na tę serię, choć kiedyś odstraszało mnie samo słowo "mechaniczny" :) Teraz wiem, że niesłusznie:) Czytałam Dary Anioła i to może być ciekawe spotkać znów Magnusa i Camille:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Okładka na minus (też zwracam na nie uwagę -,-' ). Od pani Clare nic nie czytałam, ale od dawna się przymierzam. Twoja ocena i recenzja tylko zachęcają!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do okładki, to uważam, że nie jest ładna.. jeśli to ma być Will. to... lepiej żeby nim nie był XD

      Usuń
  5. Skoro jesteś pod tak wielkim wrażeniem tej książki - dam jej szansę.

    OdpowiedzUsuń