niedziela, 19 stycznia 2014

RECENZJA: "Pisane szkarłatem"



   033. autor: Anne Bishop
           tytuł: „Pisane szkarłatem”
           seria: „Inni” tom I
           gatunek: Urban fantasy
           wydawnictwo: Initium
           data premiery: 25 września 2013r.       
           ilość stron: 560

Kilka miesięcy temu usłyszałam o „Pisane szkarłatem”. Wszyscy rzucili się na tę książkę od chwili premiery. Nie byłam nią zainteresowana, ale w końcu sięgnęłam po ten utwór. Było to moje pierwsze spotkanie z Anne Bishop. Jest ona amerykańską pisarką fantasy, autorką Trylogii Czarnych Kamieni, która zdobyła William L. Crawford Award.

Meg Corbyn nie jest zwyczajną dziewczyną. Nie potrafi żyć jak każdy człowiek, nawet nim nie jest. należy do szczególnego gatunku jasnowidzących – widzi przyszłość, jeśli jej skóra zostanie rozcięta i pojawi się krew. Meg nie traktuje swojego daru jak coś wspaniałego. Dzieje się to przez Kontrolera - człowieka, który chce mieć stały dostęp do wizji dziewczyny. Postanawia uciec, lecz jedynym bezpiecznym miejscem, do jakiego może się udać jest Dziedziniec  w Lakeside. Mieszkają tam i panują Inni, czy rdzenni mieszkańcy ziemi. Dziewczyna poznaje tam Simona Wolfgarda, który przyjmuje ją na stanowisko łącznika z ludźmi. Nie pała do niej entuzjazmem od początku, czuje, że z Meg jest coś nie tak. Czy przypuszczenia Innego okażą się prawdziwe?

Pierwszym, co zwróciło moją uwagę w książce była okładka. Jest mroczna i przedstawia mężczyznę o nietypowym kolorze oczu. Większość czytelników przyzna, że jego uroda nie jest zwyczajna. Kiedy zaczniecie czytać „Pisane szkarłatem” dowiecie się kogo przedstawia owy mężczyzna. Czcionka jest duża i miło się czyta. Cieszę się, że lektura jest obszerna. Dlaczego? Po przeczytaniu jej pomyślałam tylko „Dlaczego Anne Bishop poświęciła tylko 560 stron na tę książkę?”.

Uwielbiam fantasy, ale tutaj pojawiły się nieco inne postaci niż te, które zazwyczaj występują w tego typu utworach. W dużej mierze była mowa o leśnych zwierzętach, które należały do Innych. Mowa tutaj o wampirach, wilkach, niedźwiedziach, jastrzębiach, wronach… Ogromnie cieszy mnie to, że każdy z bohaterów ma zupełnie inny charakter i zachowanie. Pojawiło się niewiele cech, które mogłyby się powtórzyć. Niektórzy z nich byli niewinni, przyjaźni, mili, a inni zawzięci, nerwowi i agresywni. Byli wprowadzani pewnymi krokami, przez co czytający nie czuł zagmatwania. Bardzo ciekawymi postaciami okazali się dziadek Erebus oraz Zima. W prawdzie niewiele się o nich dowiadywaliśmy, ale samo wspomnienie o nich mroziło krew w żyłach, ale zarazem interesowało. Oczywiście najwięcej pytań na myśl nasuwała Meg. Dziewczyna była tajemnicza, jakby urwała się z innego świata. W wielu momentach dziwnie się zachowywała. Była bardzo zagubiona, strachliwa, ale także dobra, miła i uczynna. Większość z bohaterów, którzy pojawili się w książce była do niej entuzjastycznie nastawiona. Muszę wspomnieć o bardzo ważnym minusie, który otrzymuje ode mnie autorka. Otóż, nie wspomniała ani słowem w książce o wyglądzie zewnętrznym bohaterów. Mam na myśli ich ludzką postać, ponieważ o zwierzęcej wiele mówiła. Nie opisała nawet głównej bohaterki, co bardzo mnie zaskoczyło.
 
Autorka podzieliła książkę na dwa , niekoniecznie przyjazne sobie światy – Innych i ludzi. Miała tutaj wielkie pole manewru i muszę przyznać, że jej wyobraźnia i pomysły były niekończące się. Pojawiało się wiele wątków, które były w pełni rozwinięte, pytań czekających na odpowiedzi i trzymających w napięciu zagadek oraz scen. Pani Bishop w dużej mierze skupiła się na opisach miejsc, dzięki temu czytelnikowi było dużo łatwiej sobie wiele rzeczy wyobrazić i wyjaśnić. Dodała do tego wszystkiego mapę miejsca, gdzie rozgrywa się akcja książki. Za to otrzymuje ode mnie wielki plus, bo, muszę przyznać, kilka razy z niej skorzystałam. W książkę wplotła postaci ze świata Innych, jak i tych zwyczajnych, ze świata ludzi. Akcja była wartka. Z każdą stroną chciało się wiedzieć coraz więcej i więcej o losach bohaterów. Niewątpliwie ta książka potrafi wciągnąć.  Pani Bishop świetnie dobrała porę roku – zimę. Dodawała ona tej kwintesencji i mroku. Dokładnie opisywała zaśnieżony Dziedziniec, a nawet samą Zimę, o której wcześniej wspomniałam. Pojawiło się wiele zabawnych sytuacji już na początku utworu. Niemalże na głos śmiałam się, kiedy opisywała zachowania Innych wobec zwykłych ludzi, między innymi to, że w razie złego humoru mogli po prostu odgryźć im jakąś część ciała.

Książkę polecam wszystkich fanom utworów fantasy z domieszką mrocznych postaci. Zapewniam Was, że nie znajdziecie tutaj nudy, a utwór pochłonie Was tak bardzo, że po trzech dniach nie będziecie mieli już czego czytać! Mam nadzieję, że spodoba Wam się Meg, oraz inne postaci. Zaintrygują Was wątki, które się pojawią, zagadki, pytania oraz… odpowiedzi.

8/10

10 komentarzy:

  1. Słyszałam o tej książce wiele dobrego. Jak dotąd niestety nie miałam stycznością z tą autorką, więc trzeba nadrobić zaległości

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadrabiaj, nadrabiaj, bo warto! :D ja też mam wiele książek, które chciałabym przeczytać, ale najpierw egzemplarze recenzenckie :C

      Usuń
  2. Zachęcająca recenzja. Jeśli będę miała okazję to przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Często widziałam ta okładkę, ale jakoś nigdy nie miałam ochoty dowiedzieć się, co jest w środku. Twoja recenzja to zmieniła. Teraz mam mega ochotę na zanurzenie się w jej stronicach! Pozdrawiam!

    po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie się cieszę, że moja recenzja zachęciła Cię do tej jakże dobrej lektury C:

      Usuń
  4. myślę, że mogłabym się przy tej książce odprężyć :) a okładka rzeczywiście zachwycająca.

    OdpowiedzUsuń
  5. O! Zaintrygowałaś mnie! Tematyka jasnowidzów bardzo mnie pociąga (po "Czasie żniw"). Jestem ciekawa tej książki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciszę się C; a co do "Czasu Żniw", to mam w planach przeczytać ;D

      Usuń