środa, 11 września 2013

RECENZJA: "Książę Mgły"



     003. autor: Carlos Ruiz Zafón
      tytuł: „Książę Mgły”
      gatunek: fantasy
      wydawnictwo: Muza
      rok wydania: 1993r., w Polsce 2010r.
      ilość stron: 222

I tak oto przyszła kolej na następną recenzję. Tym razem będzie to wyżej wymieniony „Książę Mgły” C.R. Zafóna. Już na początku powiem, że nie jest to dla mnie obcy autor. Znam go dobrze z takich książek jak „Światła Września”, czy „Marina”.

Przejdźmy zatem do recenzji.

„Książę Mgły” opowiada o rodzinie Carverów, a przede wszystkim o trójce ich dzieci. Maxie, Alicji i Irinie. Wiodą spokojne życie do póki nie przeprowadzają się do małej osady rybackiej na wybrzeżu Atlantyku. Wszyscy zamieszkują tam w wielkim, opuszczonym domu, który niegdyś należał do rodziny Fleischmannów. Już od początku dzieją się tam różne dziwne rzeczy. Max i Alicja poznają kilkunastoletniego Rolanda, z którym zaprzyjaźniają się już od początku przybycia do nowego miejsca. Na pozór zwykła wioska niesie ze sobą wiele nieodkrytych tajemnic.
Czy dzieci zdołają przeciwstawić się wielkiej sile magii? 

Książka jest ciekawie napisana. Autor świetnie ubiera zdania w słowa. Magia i tajemnice są tutaj na pierwszym miejscu, począwszy od przyjazdu rodziny Carverów do miasteczka, poprzez dziwne zdarzenia w domu, a kończąc na zaskakującym zakończeniu. Każde zdarzenie z przeszłości wiąże się z tym, co ma się niedługo rozegrać między zwykłymi nastolatkami, a mrocznymi siłami mocy.

Nie brakuje też wątku miłosnego. Alicję i Rolanda od początku łączy większa więź niż tylko przyjaźń. Można mówić o zauroczeniu, czy nawet o zakochaniu. Są zdolni do każdego poświęcenia dla drugiej osoby. Uczucie jakie rodzi się między tym dwojgiem nie ulega uwadze młodszego brata dziewczyny. 

Spodobała mi się zmiana Alicji. Na początku przeprowadzki do nowego miejsca zachowywała się jak nabuzowana hormonami, niepotrafiąca z nikim rozmawiać i wiecznie zdenerwowana dziewczyna. Nie miała większego kontaktu ze swoim rodzeństwem, oprócz kilku słów zamienionych przy wspólnym posiłku. Jednak, gdy poznaje Rolanda – zmienia się. Na lepsze, oczywiście. Staje się bardziej otwarta wobec Maxa. Uważam, iż ta zmiana powstała dzięki poznaniu nowego chłopaka, przy którym czerwieniła się aż po same uszy.

Bez wątpienia, najmroczniejszą i najbardziej negatywną postacią w „Księciu Mgły” jest nikt inny jak sam tytułowy Książę Mgły. Na samą myśl o tym osobniku przyprawia o gęsią skórkę dziadka Rolanda, który miał z nim styczność w przeszłości. Pomimo swojego ironicznego poczucia humoru, nie jest „głupi”. Uważam, że niektóre z jego wypowiedzi są całkiem prawdziwe. Zwłaszcza te, które kieruje do dzieci.

„Czas nie istnieje, dlatego nie należy go tracić.”


        Po głębszym wczytaniu się w książkę, uwadze nie umyka to, iż najbardziej liczą się dla niego obietnice, złożone przez innych.

„A nie ma potężniejszej siły niż obietnica…”

Bohaterem, który może budzić w nas wiele wątpliwości, jest dziadek Rolanda – Victor Kray. Na początku wydawać się może, że na każdym kroku próbuje okłamywać wnuka oraz jego przyjaciół. Jednak, gdy uważnie będziemy śledzić dalsze losy bohaterów, dowiemy się, dlaczego to robił. Nie jest taki, zły jak może się wydawać. Wiele przeszedł w życiu, a w jego słowach ukryte są prawdy życiowe.

„Teraz wiem na przykład, że życie dzieli się na zasadniczo trzy etapy. Najpierw człowiek nawet nie myśli o tym, że się zestarzeje, że czas płynie i że od pierwszej chwili, od samych narodzin, zmierzamy do wiadomego końca. Kiedy mija pierwsza młodość, wkraczamy w długi okres i uświadamiamy sobie, jak kruche jest nasze życie. To, co z początku jest tylko bliżej nieokreślonym niepokojem, przybiera na sile, stając się wreszcie morzem wątpliwości i pytań, które towarzyszą nam przez resztę dni. I w końcu u kresu życia rozpoczyna się trzeci etap, okres pogodzenia się z rzeczywistością. Wówczas nie pozostaje nam nic innego jak tylko zaakceptować naszą kondycję i czekać. Poznałem wiele osób, które ugrzęzły w którymś z tych stadiów i nigdy nie zdołały przejść do następnego. To tragiczne, możecie mi wierzyć.”

Kończąc, powiem, że po utworach C.R. Zafóna, które czytywałam wcześniej, spodziewałam się czegoś.. ambitniejszego. Uważam, że gdyby autor dodał do niej o kilka zagadek więcej i przede wszystkim zmienił zakończenie, to książka byłaby o wiele ciekawsza. Tak naprawdę, to nie widzę w niej żadnego zakończenia. To jest urywek zdarzeń, a nie zakończenie. Takie jest oczywiście moje zdanie.

Książkę polecam tym, którzy lubią utwory fantasy połączone mrocznymi zagadkami.

„Książę Mgły” dostaje ode mnie 6/10 gwiazdek!

4 komentarze:

  1. To pierwsza powieść Zafóna, jaką udało mi się przeczytać. "Książę Mgły" to niezła powieść dla młodzieży, która wciąga. Dobrze ją wspominam, aczkolwiek podejrzewam, że inne książki, które wyszły spod jego pióra, są jeszcze lepsze - mam zamiar to sprawdzić. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile się nie mylę, to "Książę Mgły" był jednym z pierwszych utworów Zafóna. Kolejne książki są bardzo dobre (:

      Usuń
  2. Właśnie jestem na etapie czytania jej i powiem Ci, że do tej pory książka mnie nie powaliła. A ja swoją przygodę z Zafónem rozpoczęłam od "Gry anioła" i muszę Ci powiedzieć, że zakochałam się w niej. I przez to, no cóż, postawiłam mu wysoko poprzeczkę. ;) A dla mnie (na razie) "Książę Mgły" nie dorównuje w/w książce.

    Pozdrawiam serdecznie!
    D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto przeczytać "Grę Anioła"? Zastanawiałam się nad tym (; wcześniej przeczytałam "Marinę" i "Światła Września", świetne książki, polecam! Myślę jeszcze nad "Pałacem Północy", czytałaś go wcześniej? (:

      Usuń