niedziela, 1 września 2013

RECENZJA: "Joyland"



001.  autor: Stephen King
         tytuł: ,,Joyland”
  gatunek: horror
  wydawnictwo: Prószyński I S-ka
  rok wydania: 4 czerwca 2013

Pierwszą książką, którą zrecenzuję będzie wyżej wymieniony „Joyland” Stephena Kinga.
Jak mówi krótka zapowiedź, jest to „pasjonująca opowieść o miłości i stracie, o dorastaniu i starzeniu się  - i o tych, którym nie dane jest doświadczyć ani jednego, ani drugiego, bo śmierć zabiera ich przedwcześnie”

Kiedy pierwszy raz, kilka dni temu wzięłam tę książkę do ręki, pomyślałam „czemu nie?”, wzbudzała we mnie zainteresowanie już samą, mroczną okładką. Na pierwszy rzut oka wyłaniał się napis „WEJDŹ, JEŚLI SIĘ ODWAŻYSZ”. Pierwsze o czym pomyślałam było to, iż znajdę tutaj wiele sekretów i zagadek, które będę rozwiązywać wraz z głównym bohaterem, czytając „Joyland”.
 
A więc przejdźmy do książki.

Głównym bohaterem jest dwudziestojednolatek - Devin Jones, który studiuje w colleg'u. Ma ojca oraz dziewczynę – Wendy Keegan. Podczas wakacji zatrudnia się w lunaparku o nazwie „Joyland” w Karolinie Północnej. Razem z nim przyjętych do „sprzedawania zabawy” zostaje wielu młodych. Poznaje tam  nowych ludzi, przede wszystkim stałych pracowników lunaparku. Wspaniałe karuzele, wesoła muzyka i domowa atmosfera wzbudzają pozytywne emocje w Devinie, lecz już na początku swojego pobytu w nowym miejscu dowiaduje się mrożącej krew w żyłach opowieści. Otóż, kilkanaście lat wcześniej doszło tutaj do zabójstwa. Linda Grey, która wjechała wagonikiem do Strasznego Dworu wraz ze swoim starszym o kilka lat chłopakiem, nie ujrzała już światła dziennego. Przez kilka miesięcy sprawa wzbudzała zainteresowania w lokalnych brukowcach, lecz później ucichła.
           Devina ciągle interesowało tajemnicze zabójstwo Lindy Grey. Nie poprzestał jednak na zastanawianiu się.
         Pewnego dnia, w wolny dzień od pracy, wybrał się ze znajomymi do lunaparku. Ich celem było wejście do Strasznego Dworu. W środku nic się nie zdarzyło, lecz kiedy wyszli, dowiedzieli się, że jeden z nich widział ducha zamordowanej dziewczyny.
W październiku wszyscy sezonowi pomocnicy wrócili na studia, lecz nie Devin. Został, by rozwiązać tajemnicze morderstwo.

Najbardziej w „Joylandzie” podobała mi się wartka akcja oraz główny bohater. Devin nie był zwykłym młodzieńcem. Był odważny, zabawny, lecz nieśmiały. Autor świetnie opisuje mosiężne maszyny- karuzele oraz innego rodzaju zabawki. Książka jest ciekawie sformułowana pod względem napięcia akcji. By dowiedzieć się, co stanie się na końcu, trzeba dokładnie wczytać się na początku utworu.
„Joyland” dokładnie przedstawia problemy miłości oraz dorastania. Można to zauważyć już na początku, gdzie szalenie zakochany młodzieniec chce spędzić ze swoją dziewczyną „pierwszy raz”.
Dorasta, kiedy poznaje młodą matkę – Annie oraz jego kalekiego syna – Mike’a. Spędza z nią wspaniałą noc. Uczy się przy niej przede wszystkim odpowiedzialności.

Wszystkim, którzy lubią opowieści o duchach, nie boją się zagłębiać w ten „drugi świat” oraz cenią sobie dobre horrory, polecam „Joyland”. Książka pozostanie w Waszej pamięci na bardzo długo, tak jak została (i mam nadzieję, że zostanie) w mojej.
Ze względu na to, że nie czytywałam wcześniej horrorów, a „Joyland” był pierwszym utworem Stephena Kinga w mojej biblioteczce, daję jej 7/10 gwiazdek!

2 komentarze:

  1. fajna recenzja , to jedna z lepszych powieści Kinga ;)


    http://czytaniemoimhobby.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajna jest ta książka. Również przeczytałem i fajnie było powrócić do czasu kiedy się ją tak cieszyłem. Masz rację. Jeżeli uważnie przeczyta się początek to można przewidzieć końcówkę. Nie jest to jednak tak proste jak się wydaję. Bardzo podobała się mnie historia tego chorego chłopca. Ten latawiec..... ahhhh te wspomnienia. Rewelacja. Pozdrawiam serdeczne ;)

    OdpowiedzUsuń