poniedziałek, 3 listopada 2014

Stephen King - "Zielona Mila"



„Zielona Mila”


„Każdego z nas czeka śmierć, bez wyjątku, ale Boże... czasem Zielona Mila wydaje się taka długa.”

Pewnie niektórzy z Was czytając tytuł mojej dzisiejszej recenzji mają prześwity w głowie. Może jest to spowodowane książką, a może… filmem? Tak, „Zielona Mila” zdecydowanie jest znana jako świetna ekranizacja powieści Stephena Kinga o takim samym tytule. Przyznam się, że film oglądałam nawet kilka razy. Teraz skusiłam się na książkę. Czy po ostatnim spotkaniu z Królem Horrorów, którym był „Joyland”, było warto?
Rok 1932. Paul Edgecombe jest pracownikiem w więzieniu Cold Mountain. Więzienie jest przeznaczone dla najokrutniejszych ludzi, którzy kiedykolwiek chodzili po świcie, a ceną za wszystkie ich przewinienia jest randka ze Starą Iskrówą, czyli śmierć na krześle elektrycznym. Praca w tym miejscu nie jest łatwa pod względem fizycznym i psychicznym. Osoby takie jak Paul codziennie muszą zmagać się z seryjnymi mordercami. Nie wszyscy są jednak tacy sami. Wśród przebywających w więzieniu Cold Mountain skazańców znajduje się nieobliczalny, niezwykle agresywny młodociany zabójca William Wharton; jest Eduard Delacroix, niepozorny Francuz z Luizjany, który zgwałcił i zabił młodą dziewczynę; dla zatarcia śladów spalił kolejnych sześć osób. Jest wreszcie skazany za brutalny mord na dwóch małych dziewczynkach John Coffey, zagadkowy olbrzym o wiecznie załzawionych oczach, obdarzony niezwykłą mocą.
Co łączy tych wszystkich mężczyzn? Tę zagadkę stara się rozwikłać wierzący w niewinność Coffeya, Paul Edgecombe.
Stephen King - Amerykański pisarz, autor głównie literatury grozy. W przeszłości wydawał książki pod pseudonimem Richard Bachman, raz jako John Swithen. Jego książki rozeszły się w nakładzie przekraczającym 350 milionów egzemplarzy, co czyni go jednym z najbardziej poczytnych pisarzy na świecie. Jest autorem horrorów, które przeszły do klasyki gatunku, jak np. „Lśnienie”, „Miasteczko Salem”, „Podpalaczka”. Nie ogranicza się jednak do jednego gatunku, czego przykładem są: „Cztery pory roku”, „Zielona Mila”, „Oczy Smoka”, „Bastion” oraz 7-tomowy cykl powieści fantasy „Mroczna Wieża”.
W 2003 został odznaczony prestiżową nagrodą DCAL (Medal za wybitny wkład w literaturę amerykańską) przez National Book Foundation.
Książka napisana jest z perspektywy Paula Edgecombe’a. Opowiada on nie tylko o więzieniu przestępcach i swojej pracy, ale także o życiu prywatnych i swoich zmaganiach. Między czytelnikiem i głównym bohaterem nawiązuje się szczególna więź. Dzieje się tak między innymi dzięki pierwszoosobowej narracji Paula. Po kilkunastu stronach mogłoby się rzec, że znamy się sto lat i jesteśmy świetnymi przyjaciółmi. Mężczyzna mówi, co go męczy, dręczy, nie daje spać po nocach oraz przeciwnie – co go uszczęśliwia. Na początku książki wspominał o swojej infekcji dróg moczowych (tak, jak dla mnie też to dziwnie brzmi). Jednakże był to zamierzony cel. Właśnie dzięki tej infekcji dojdziemy do przełomowego momentu w książce, kiedy to do akcji wkroczy John Coffey.

„Jestem strasznie zmęczony bólem, który słyszę i czuję, szefie. Zmęczony tym, że ciągle wędruję, samotny jak drozd na deszczu. Nie mając nigdy żadnego kumpla, z którym mógłbym wędrować i który powiedziałby mi, skąd, dokąd i po co idziemy. Jestem zmęczony tym, że ludzie są dla siebie niedobrzy (...)Zmęczony ciemnością. Czuję głównie ból. Jest go za dużo.”

Chciałam pogratulować samemu Królowi wykreowania tak wspaniałych postaci. Nie mam na myśli tylko głównego bohatera, wspominam także o postaciach drugoplanowych. Każdy bohater, który pojawił się w „Zielonej Mili” miał swoje zadanie do wykonania i rolę do odegrania. Nikt nie pojawił się tutaj przypadkowo. Przewijały się najróżniejsze charaktery. Od dobrego, miłego wyrozumiałego, spokojnego po mordercę bez najmniejszych skrupułów. Przez większą część książki męczyła mnie postać Eduarda Delacroix, który nie był typową osobą, jaką moglibyśmy spotkać w więzieniu. Ten niewysoki Francuz charakteryzował się wewnętrznym spokojem, bojaźnią i… ludzkimi odruchami? Tak,  z niewielką ich ilością możemy spotkać się w Cold Mountain.
Stephen King doskonale potrafi stworzyć i utrzymywać atmosferę strachu i ciekawości w książce. Bywały momenty, kiedy nie mogłam się doczekać, by móc przerzucić kolejną kartkę do przodu. „Zielona Mila” to swojego rodzaju jedna wielka zagadka detektywistyczna, którą próbuje rozwiązać główny bohater przy pomocy innych. Jest zarazem ogromnie wzruszającym utworem. Mrożących krew w żyłach momentów nie ma zbyt wielu. Są nimi egzekucje, a szczególnie ta Delacroix, która może zapaść w pamięci na długo.
Książka niesie ze sobą pewną magię. Nie wszystkie zjawiska, które miały miejsce, można było wytłumaczyć. Jednakże dzięki dochodzeniom bohaterów wiele pytań znajduje swoje odpowiedzi.
„Zielona Mila”, to książka, którą warto poznać. Przekazuje ciekawe wartości życia. Nie takie proste, jakie mogłyby się wydawać. Każdemu, który waha się nad przeczytaniem powieści, mówię: CZYTAJ. Utwór może odstraszyć swoją obszernością, a dodatkowo, po prostu nie da się go szybko czytać. Trzeba opanować umiejętność dokładnego rozumienia i interpretowania, która tak bardzo jest tutaj potrzebna.

9/10


#98
autor: Stephen King
tytuł: „Zielona mila”
gatunek: thriller
wydawnictwo:
data premiery: ok. 1996r.
ilość stron: 416

8 komentarzy:

  1. Muszę wreszcie zapoznać się z autorem

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniała książka i równie wspaniały film.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety King i ja się nie lubimy... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. wiele słysze o tym autorze oraz wiele osób namawia mnie do przeczytania jakieś książki jego autorstwa, moze kiedyś :)
    serdecznie pozdrawiam, zwariowana książkoholiczka

    OdpowiedzUsuń
  5. "Zielona mila" to jedna z moich ulubionych książek. Zawsze będę chętnie do niej wracać. Moim zdaniem to jedna z lepszych książek Kinga.

    http://czytanie-moja-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam i nie widziałam ekranizacji. Czuję się nieco wyobcowana z tego powodu. Muszę szybko to nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniała książka. Ekranizacja też, ale wiadomo, książka do książka. Bardzo mnie poruszyła i mogę ją polecić każdemu :)

    OdpowiedzUsuń