sobota, 11 października 2014

Laura Whitcomb - "Światła pochylenie"



„Światła pochylenie”



"Ktoś na mnie patrzył. To dość niezwykłe uczucie, kiedy jest się martwym..."

Duch Helen przebywał właśnie w klasie angielskiego szkoły średniej, kiedy to poczuła - po raz pierwszy od 130 lat patrzyły na nią ludzkie oczy. Oczy należące do chłopca, który aż do tej chwili niczym szczególnym się nie wyróżniał. Równocześnie przerażona i zaintrygowana Helen zaczyna czuć, że coś ją do niego przyciąga. Fakt, że on przebywa w ciele, a ona nie, stanowi dla nich pierwsze wyzwanie. Walcząc o znalezienie drogi do bycia razem, odkrywają sekrety swojej własnej przeszłości jak również szczegóły z życia młodych ludzi, których ciała przejęli.
Na początku nie chciałam brać tej książki do ręki (ale wypadało, bo zaproponowała mi ją koleżanka). Odpychała mnie okłada. Była sztuczna, zupełnie nie przypadła mi do gustu. Dodatkowym minusem było to, że książka ma dwieście parę stron. Nie lubię tych z gatunku „cienkich”. Zazwyczaj akcja w nich jest niedostatecznie rozwinięta i kończy się na niczym. Czy tak faktycznie było w przypadku „Światła pochyleniu”?
Początek był dość tajemniczy. Helen opowiadała o swoich wcześniejszych gospodarzach (kto to był?) oraz jak to się stało, że została Światłem. Poznajemy jakże fascynującą przeszłość bohaterki. Samej definicji Światła nie będę Wam przytaczać, ciekawscy dowiedzą się tego czytając właśnie tę książkę. Następnie dowiadujemy się o jej teraźniejszej miłości oraz obecnych problemach.
Wszystko zmienia się, kiedy na jej drodze staje nietypowy chłopak. Dlaczego nietypowy? Bo ją widzi. Gdy przyjaźń z Jamesem się rozwija, pojawia się coraz więcej problemów i kłopotów. Para wpada w niezłe tarapaty. Pojawiło się parę naprawdę pięknych miłosnych scen, przy których niemalże się wzruszyłam.
Uważam, że „Światła pochylenie” to książka godna uwagi. Akcja jest dobrze rozwinięta, a bohaterowie wspaniale wykreowani i dobrani. Dodatkowo, jest krótka, co umożliwia nam przeczytanie jej w jeden – dwa wieczory. Jak sami widzicie, moje negatywne przeczucia się nie sprawdziły, a debiutancką powieść Laury Whitcomb można zaliczyć do udanych. Koniecznie polecam dodać na półkę „chcę przeczytać”!

7/10


#95
autor: Laura Whitcomb
tytuł: „Światła pochylenie”
gatunek: fantasy
wydawnictwo: Initium
data premiery: 22 marca 2010r.
ilość stron: 232

9 komentarzy:

  1. Czytałam ją jakiś czas temu i bardzo miło wspominam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że warto po tą książkę sięgnąć :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam kiedyś książkę z podobnym motywem i bardzo mi się podobała. Na tę też bym się skusiła:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książkę posiadam w swojej biblioteczce. Udało mi się ją kupić w empiku po bardzo dobrej cenie. Na pewno niebawem do niej zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uf, dziękuję Ci za tą recenzję - ta książka leży u mnie już kilka miesięcy, ale jakoś 'boję się' ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja ulubiona książka. Jest świetna. Piszę to zawsze, gdy ktoś w recenzji zaznacza, że książka jest "cienka" - to nie ilość stron znaczy o świetności książki. Czytałam książki mające ponad 300 stron, w których akcja była nudna, a zbytnie opisy irytowały - na przykład ostatnia książka, jaką czytałam "Oszustki". Ma chyba 400 stron, a jest nudna, jak flaki z olejem. I wcale nie przesadzam. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że mogłabym to przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Po przeczytaniu Twojej recenzji od razu książka skojarzyła mi się z "Pomiędzy" Tary Hudson. Lubie tego typu książki. A o "Światła pochylenie" już kiedyś słyszałam, więc myślę że mogłabym przeczytać :).

    OdpowiedzUsuń