
tytuł: „Przynieście mi głowę wiedźmy”
gatunek: paranormalny romans
wydawnictwo: MAG
rok wydania: 23 września 2009r.
ilość stron: 570
Ostatnio buszując na lubimy
czytać.pl natknęłam się na książkę o bardzo intrygującym i ciekawym tytule – „Przynieście
mi głowę wiedźmy”. Zapragnęłam ją przeczytać, toteż, kiedy koleżanka
zaproponowała mi, że ją pożyczy, ogromnie się ucieszyłam. Z Kim Harrison miałam
wcześniej styczność w jednym z opowiadań w „Balach maturalnych z piekła”. Wtedy
autorka wzbudziła we mnie pozytywne emocje, ale tym razem się naprawdę
zawiodłam.
Rachel Morgan jest agentką ISB, a
prywatnie wiedźmą. Jej dotychczasowe życie było rutyną, więc chciała ją
przełamać i zwolniła się z pracy. Zrobiła to także z powodu ostatnio wielu
nieudanych akcji, na których była czele. Dołącza do niej przyjaciółka, Ivy. Zagłębiając
się w dalszej części książki dowiadujemy się, że jest wampirzycą. Nikomu z
wielkiej agencji nie jest na rękę, że tracą tak dobrą pracownicę, więc mszczą
się na niewinnej Rachel i wystawiają cenę za jej głowę. Od tego momentu
zaczynają się wszystkie problemy dziewczyny.
Książkę męczyłam bardzo długo. Prawie
cały tydzień, chociaż powinnam przeczytać ją w kilka dni. Nie wzbudziła we mnie pozytywnych emocji. Na początku
sytuacje bardzo szybko się przewijają: nie wiemy gdzie jest bohaterka i co
dokładnie robi, z kim rozmawia, aż tutaj nagle powstaje kolejne zdarzenie. Początek
jest bardzo zawiły, w ogóle się w nim nie potrafiłam odnaleźć. Było za dużo
bohaterów. Autorka zrobiła bardzo mocne wejście w książkę. Uważam, że powinna
zacząć trochę łagodniej, przedstawić chociaż namiastkę tego, kim jest główna
bohaterka, bo to wyjaśniłoby czytelnikowi wiele rzeczy.
Pani Harrison skupiła sie
najbardziej na opisach miejsc. Bywały nawet na kilka stron. Przyznam, że nie
przepadam za zbytnim opisywaniem wszystkiego dookoła bohatera. Doceniam to, że
przedstawiała także wygląd zewnętrzny bohaterów. Dzięki temu bez problemu
mogłam sobie wyobrazić jak wygląda Rachel, czy Ivy. Podobało mi się, kiedy autorka
opisywała zaklęcia, których dokonywała dziewczyna, były ciekawe i pomysłowe. Tutaj
autorka wykazała się ogromną wyobraźnią.
Uważam, że nie było za wiele „poważnych”
akcji. 570 stron, ale większość była opisem miejsc lub uczuć Rachel wobec
przyjaciółki. Swoją drogą uważam, że to była toksyczna przyjaźń. Dziewczyny nie
ufały sobie tak do końca. Wiele ich dzieliło pod względem zachowania,
charakteru czy nawet wyglądu. Miały przed sobą dużo tajemnic.
Zupełnie nie wiem, dlaczego
zalicza się tę książkę pod gatunek paranormal
romance. Ma z nim niewiele wspólnego. Wątek miłosny pojawia się praktycznie
pod koniec książki. Nawet nie wiem czy to wątek miłosny, czy wątek przyjaźni. Trudno
to określić, ponieważ w książce nie ma wzmianki o uczuciach Rachel I Nicka do
siebie. Możemy się tylko tego domyślać. Tutaj daję autorce wielkiego minusa.
W każdej recenzji poświęcam jeden
akapit dla mojego ulubionego bohatera w danej książce. Przykro mi, ale tutaj
nikt taki się nie znalazł. Ivy cały czas chodziła zdenerwowana na cały świat, oburzona
na każdego, kto znalazł się w pobliżu. Rachel bała się cały czas przyjaciółki i
nie potrafiła się jej przeciwstawić.
Komu miałabym polecić książkę?
Nie wiem, czy w ogóle bym ja komukolwiek chciała polecić. Jest po prostu nudna.
A więc, drogi czytelniku, jeśli chcesz przeczytać naprawdę nudny paranormalny
romans, to ta książka jest właśnie dla Ciebie!
„Przynieście mi głowę wiedźmy”
dostaje ode mnie 5/10 gwiazdek!